- Cieszę się z takiego orzeczenia. Mam nadzieję, że ci bardzo upolitycznieni sędziowie, którzy kwestionują naszą procedurę powoływania sędziów, wreszcie skończą z tą zabawą - komentuje wyrok Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej dla niezalezna.pl poseł Prawa i Sprawiedliwości Kazimierz Smoliński.
Dwa sądy krajowe chciały ustalić, czy skład orzekający spełnia wymogi przewidziane na mocy ustawy, jeżeli niektórzy z członków tego składu zostali powołani w ramach procedury pomijającej udział organów samorządu sędziowskiego, na podstawie uchwały Krajowej Rady Sądownictwa. Rozstrzygnięcia szukali w pytaniach prejudycjalnych, zadanych Trybunałowi Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Wobec pytań z Krakowa TSUE natomiast przyjął, że "sąd krajowy nie wydaje się kompetentny - na podstawie prawa krajowego - do oceny […] warunków powołania konkretnego sędziego czy też „wyłączenia” tego sędziego od orzekania".
Jak tłumaczy nam poseł PiS Kazimierz Smoliński, „wreszcie Trybunał rzetelnie podszedł do sprawy i patrzy na nasze prawodawstwo z perspektywy polskich przepisów”. Słyszymy, że „nie ma żadnych kompetencji, by ingerować w polskie prawodawstwo”.
- Cieszę się z takiego orzeczenia. Mam nadzieję, że ci bardzo upolitycznieni sędziowie, którzy kwestionują naszą procedurę powoływania sędziów, wreszcie skończą z tą zabawą
- ocenił polityk.
Wyrok TSUE przekłada na trwający chaos prawny w związku z uchyleniem mandatów poselskich Mariuszowi Kamińskiemu i Maciejowi Wąsikowi przez marszałka Sejmu Szymona Hołownię.
- Pan marszałek kwestionuje jedną Izbę Sądu Najwyższego, bo tam są „neosędziowie”. I jednocześnie zwraca się do prezesa Izby Pracy, by to byli odpowiedni sędziowie. To ewidentne pokazanie, że pan marszałek łamał prawo w tym zakresie
- tłumaczy.
Przypomina, że „Kodeks wyborczy wyraźnie wskazuje, że odwołanie składa się do Sądu Najwyższego, a nie do jakiejkolwiek Izby”. - Pan marszałek nie może sobie oceniać, czy ktoś jest sędzią czy „neosędzią”. Nie ma do tego żadnych kompetencji - mówił dalej.
Podsumował, że wyrok TSUE to „przyznanie wprost, że nie można kwestionować naszych procedur powoływania sędziów”.