Posłanka Małgorzata Wassermann (PiS) odnosząc się do orzeczenia Europejskiego Trybunału Praw Człowieka dotyczącego ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej oceniła, że ekshumacje były konieczne dla prowadzenia śledztwa w sprawie katastrofy.
Według niej prokuratura nie popełniła w tej sprawie błędu, bo działała zgodnie z przepisami.
Europejski Trybunał Praw Człowieka ogłosił dziś wyrok w sprawie Ewy Solskiej i Małgorzaty Rybickiej przeciw Polsce, dotyczącej ekshumacji ofiar katastrofy smoleńskiej. Trybunał orzekł, że naruszono artykuł 8. Europejskiej Konwencji Praw Człowieka dotyczący prawa do poszanowania życia prywatnego i rodzinnego. Trybunał orzekł, że Polska ma zapłacić każdej ze skarżących 16 tys. euro odszkodowania.
Wyrok został wydany w związku ze skargą rodzin ofiar katastrofy smoleńskiej, które sprzeciwiały się ekshumacji swoich bliskich. Solska i Rybicka, których mężowie zginęli w tej katastrofie, skargę do Trybunału w Strasburgu złożyły w kwietniu 2017 r. Podniosły w niej, że zarządzenie ekshumacji wbrew ich woli oraz pozbawienie ich skutecznych środków odwoławczych od postanowienia prokuratora w tej sprawie naruszają ich prawa gwarantowane w Europejskiej Konwencji Praw Człowieka.
Małgorzata Wassermann - córka Zbigniewa Wassermanna, jednej z ofiar katastrofy smoleńskiej, powiedziała dziś dziennikarzom, że nie zgadza się z orzeczeniem ETPCz.
Niestety, muszę to powiedzieć z przykrością, od pewnego czasu ze strony instytucji europejskich zapadają tak kuriozalne rozstrzygnięcia, zwłaszcza jak dotyczą Polski, że chyba mnie już niewiele zdziwi - my to wszystko przetrzymamy
- zaznaczyła.
Według niej orzeczenie być może jest pewnym zaczątkiem, żeby rozmawiać nad zmianą przepisów i wprowadzenia środka zaskarżenia.
Natomiast na pewno prokuratura przepisów nie złamała
- oceniła.
Wassermann dodała, że według niej ekshumacje były konieczne.
Mój sposób myślenia był taki, że dla prowadzenia tego śledztwa materiał jest konieczny, jeśli go nie będzie, to nie będzie można mówić o śledztwie. My od Rosjan nie dostaliśmy praktycznie nic - zaznaczyła.
To co robili Rosjanie, to było śmieszne. To był jedyny bezpośredni, możliwy dowód do zbadania
- podkreśliła.
Niestety czy się komuś to podobało czy nie, to był jedyny materiał dowodowy, źródłowy dostępny w Polsce. Dla mnie i mojej rodziny to było dramatyczne przeżycie, ale po prostu wiedzieliśmy, że nie ma innej możliwości - zaznaczyła posłanka PiS.
Na początku kwietnia 2016 roku śledztwo smoleńskie od zlikwidowanej prokuratury wojskowej przejęła Prokuratura Krajowa. W czerwcu 2016 r. prokuratorzy poinformowali, że konieczne jest przeprowadzenie ekshumacji 83 ofiar katastrofy (wcześniej, w latach 2011-12, przeprowadzono dziewięć ekshumacji; cztery osoby zostały skremowane). Decyzję uzasadniano zarówno błędami w rosyjskiej dokumentacji medycznej i brakiem dokumentacji fotograficznej, jak i tym, że Rosja nie zgodziła się na przesłuchanie rosyjskich biegłych, którzy na miejscu przeprowadzali sekcję zwłok.
Ekshumacje rozpoczęły się w połowie listopada 2016 r. Jako pierwszych ekshumowano Lecha i Marię Kaczyńskich. Do końca grudnia 2016 r. ekshumowano 11 osób. Po dwóch miesiącach przerwy, w marcu 2017 r. ruszył kolejny etap ekshumacji. Od marca do końca czerwca ekshumowano 22 osoby. Po kolejnych dwóch miesiącach przerwy, we wrześniu, październiku, listopadzie i grudniu zeszłego roku ekshumowano 24 ciała.
W 2018 r. miało miejsce 26 ekshumacji - pierwszą w tym roku PK przeprowadziła 16 stycznia, a ostatnią – w nocy z 16 na 17 maja. Prokuratura nie ujawnia szerszych informacji dotyczących wyników ekshumacji. Niedawno PK podała, że dotychczas znaleziono 69 szczątków ludzkich, pochodzących od 26 osób, w trumnach innych ofiar katastrofy; dwa ciała zostały zamienione. Nieprawidłowości - jak już informowano wcześniej - stwierdzono m.in. w trumnie prezydenta Kaczyńskiego.