Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

T. Sakiewicz o pierwszych chwilach po katastrofie smoleńskiej: był nacisk na to, by nie pytać o udział Rosjan

Myśmy praktycznie po kilkudziesięciu minutach od katastrofy się zorientowali, że jest jakiś nieprawdopodobny nacisk na to, żeby nie dopytywać, żeby nie zadawać pytań o ewentualny udział Rosjan - powiedział w Telewizji Republika redaktor naczelny "Gazety Polskiej" Tomasz Sakiewicz, który 10.04 2010 roku miał lecieć do Smoleńska, gdzie doszło do katastrofy samolotu z prezydentem Lechem Kaczyńskim na pokładzie.

Tomasz Sakiewicz
Tomasz Sakiewicz
printscreen - Telewizja Republika

Redaktor Tomasz Sakiewicz na antenie Telewizji Republika opowiadał o tym, że sam miał być w prezydenckim tupolewie, który rozbił się 14 lat temu pod Smoleńskiem.

Dostałem propozycję, żeby polecieć do Smoleńska, przez chwilę się zastanawiałem, ale się nie zdecydowałem. Wysłałem kolegę, który na szczęście przeżył, bo go wsadzili do Jaka. Wtedy dziennikarze przeżyli, bo ich wsadzono do Jaka, a do głównego samolotu generałów, bo z niewiadomych przyczyn jeszcze zepsuła się wtedy Casa. Miały wtedy lecieć trzy samoloty, a poleciały dwa

– przypomniał.

Redaktor Sakiewicz mówił także o reakcji ówczesnego rządu na katastrofę smoleńską.

Myśmy praktycznie po kilkudziesięciu minutach od katastrofy się zorientowali, że jest jakiś nieprawdopodobny nacisk na to, żeby nie dopytywać, żeby nie zadawać złych pytań. Dzień wcześniej mój program został zdjęty z TVP, ale dzięki temu, że Anita Gargas, która też była zwolniona, była wiceszefową publicystyki, była na miejscu, zadzwoniła i poprosiła żebym przyjechał i powiedział coś o prezydencie Lechu Kaczyńskim i trochę tak spontanicznie weszliśmy i zaczęliśmy mówić. Zwołaliśmy ludzi, żeby przyszli pod pałac prezydencki, w internecie wtedy były takie nawoływania no i rzeczywiście było tak, że ktoś mnie dopadł przed wejściem i powiedział: "Pan napisał na blogu, że rosyjski samolot, remontowany w Rosji, rozbił się na rosyjskim lotnisku. Pan nie może takich rzeczy pisać"

– mówił Tomasz Sakiewicz.

Jak dodał, kiedy zapytał dlaczego nie może, usłyszał w odpowiedzi, że "pójdą i podpalą rosyjską ambasadę". I była to bardzo znana postać, której nazwiska red. Sakiewicz nie chciał zdradzić.

Nagle okazało się, że gdzieś jest sączone, żeby nie zadawać pytań o ewentualny udział Rosjan. I to od pierwszych minut. Takich rzeczy było dużo

– dodał red. Sakiewicz.

 



Źródło: niezalezna.pl, Telewizja Republika,

#Katastrofa smoleńska

bm