Według niego należy ustalić, czy odpowiedzialność karną za niestaranne wykonanie sekcji zwłok ponoszą prokuratorzy wojskowi lub inni funkcjonariusze publiczni.
- powiedział mecenas Hambura.Prokuratorzy wojskowi, którzy pojechali do Moskwy, nie brali udziału w oględzinach i sekcji zwłok. Tych czynności nie wykonano po sprowadzeniu ciał do Polski, choć powinni to zrobić. Jednym z podstawowych obowiązków, kiedy prowadzi się śledztwo, jest bezpośredni dostęp do dowodów
Jak podkreślił, o tym, że „nie najlepiej dzieje się, można było stwierdzić już na początku prowadzonego śledztwa”. - Kulminacyjnym punktem było przeprowadzenie ekshumacji i sekcji zwłok we wrześniu 2012 r., kiedy to stwierdzono, że w Gdańsku nie było pogrzebane ciało Anny Walentynowicz. Do tej pory rodzina nie jest tego też pewna, gdyż prokuratura wojskowa nie przychyliła się wtedy do badań genetycznych za granicą, o które wnioskowała rodzina - powiedział Hambura.
CZYTAJ WIĘCEJ: Znamy wyniki badań dotyczących Anny Walentynowicz. Nadal nie ma odpowiedzi na najważniejsze pytania
- powiedział Hambura.Podczas przeprowadzania 5 lat temu sekcji zwłok zabezpieczono obok szczątków rękaw marynarki i gumową rękawiczkę. To pokazuje, w jaki sposób Rosjanie traktowali ciała. W toku tej sekcji zwłok zabezpieczono także cztery twarde elementy i jeden nit z poszycia samolotu
- podkreślił.Kolejne ekshumacje i sekcje zwłok ofiar katastrofy pod Smoleńskiem są jak najbardziej wskazane, gdyż wiele wskazuje na to, że dowody w sprawie są pochowane także w polskiej ziemi