Pracownicy Agencji Wywiadu tuż po smoleńskiej katastrofie dowiedzieli się, że w Rosji doszło do zamiany ciał ofiar. Także w 2010 r. służby uzyskały informacje, że na wraku Tu-154M są obecne ślady materiałów wybuchowych. Polskie władze nie zrobiły nic z tymi informacjami. Bo ich głównym celem była dobra współpraca z Władimirem Putinem. Bez względu na fakty - ujawnia "Gazeta Polska" w numerze, który ukaże się już w środę.
Według ustaleń "Gazety Polskiej" bezpośrednio w przygotowanie wizyty prezydenta RP prof. Lecha Kaczyńskiego w Katyniu było zaangażowanych czterech pracowników Agencji Wywiadu, z których jeden zginął w Smoleńsku.
Wszyscy byli oficjalnie pracownikami Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Byli związani z jego działaniami także po katastrofie. Po tragedii 10 kwietnia 2010 r. polskie służby specjalne, mimo że pozyskiwały bardzo istotne informacje, nie zrobiły z nich użytku.
Teraz prokuratura bada, czy nie doszło do popełnienia przestępstwa. Śledztwo jest w całości tajne – poza nim są prowadzone także inne postępowania dotyczące katastrofy smoleńskiej.
Więcej w najbliższym numerze tygodnika "Gazeta Polska"
Źródło: Gazeta Polska
#Smoleńsk #agencja Wywiadu
Chcesz skomentować tekst? Udostępnij treść i skomentuj w mediach społecznościowych.
Dorota Kania