Zamach antydemokratyczny. Ryszard Kalisz i postkomunistyczna hydra » CZYTAJ TERAZ »

Jak „Wyborcza” temat sprzed 4 lat opisała… Wiceminister Woś: Pogratuluję świeżości i newsa

„Byłoby czymś śmiesznym dla współczesnych państw, gdyby nie miały środków techniki specjalnej. To, co jest nazywane w ten sposób (jako Pegasus), jest nazywane takim systemem totalnej inwigilacji Polaków. To jest wierutna bzdura. Czegoś takiego jak system totalnej inwigilacji Polaków nie ma” – mówił wiceminister sprawiedliwości Michał Woś odnosząc się do podawanych w sensacyjnym tonie doniesień „Gazety Wyborczej”.

Zdjęcie autorstwa cottonbro z Pexels

W poniedziałek „Gazeta Wyborcza” napisała, że Pegasus został zakupiony dla CBA za 25 mln zł ze środków Funduszu Sprawiedliwości, podległego Ministerstwu Sprawiedliwości, a wniosek ministra sprawiedliwości dotyczący "zmian w planie finansowym Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej na 2017 rok" pozytywnie zaopiniowała we wrześniu 2017 roku sejmowa komisja finansów publicznych - wniosek ten komisji przedstawił wiceminister Woś.

Doniesienia „Wyborczej” Michał Woś skomentował na antenie Polsat News:

Ja panie redaktorze mogę powiedzieć, że rzeczywiście [Gazeta] Wyborcza dzisiaj napisała i pogratuluję świeżości i newsa, bo napisali prawie jako pierwsi newsa sprzed 4 lat i tutaj mam przed sobą kilkadziesiąt artykułów, policzyliśmy, że blisko 50 artykułów pojawiło się w tym czasie o dotacji, którą ministerstwo sprawiedliwości w pełni legalnie przekazało do Centralnego Biura Antykorupcyjnego na wniosek Centralnego Biura Antykorupcyjnego, na zwalczanie przestępczości. Natomiast na co konkretnie poszły te środki, no to już jest kwestia informacji niejawnych, niedostępnych.
- powiedział Michał Woś w rozmowie z Marcinem Fijołkiem w „Gościu Wydarzeń” Polsat News.

Na antenie Polsat News wiceszef resortu sprawiedliwości Michał Woś powiedział, że w 2017 r. resort sprawiedliwości w pełni legalnie przekazał Centralnemu Biuru Antykorupcyjnemu dotację na zwalczanie przestępczości. 

Na co konkretnie poszły te środki to już jest kwestia informacji niejawnych, niedostępnych.
- dodał.

Zapewnił, że wszystko się działo zgodnie z procedurami i było kontrolowane przez Najwyższą Izbę Kontroli oraz inne instytucje. 

Nikt nie stwierdził, żadna z tych instytucji nie stwierdziła naruszenia prawa w tym względzie. Byłoby czymś śmiesznym dla współczesnych państw, gdyby nie miały środków techniki specjalnej. To, co jest nazywane w ten sposób (jako Pegasus), jest nazywane takim systemem totalnej inwigilacji Polaków. To jest wierutna bzdura. Czegoś takiego jak system totalnej inwigilacji Polaków nie ma. We współczesnym świecie kontrola operacyjna polega na tym, że wszystkie służby stosują narzędzia - i to nie jest wiedza z kosmosu - które pozwalają realizować kontrolę operacyjną po to, żeby zwalczać przestępczość. Ale - co jest najważniejsze - zawsze kontrola operacyjna (...) to sformalizowany proces. Służby, które są do tego uprawnione występują z wnioskiem do sądu i jest zasądzana przez sąd.
- tłumaczył wiceminister sprawiedliwości.

Jednocześnie Michał Woś zwrócił uwagę, że podobny program kupowano za czasów, gdy premierem był Donald Tusk.

Widziałem dzisiaj artykuł medialny gdzie branżowy, profesjonalny program zajmujący się bezpieczeństwem sieci opisał zakup w czasie kiedy premierem był pan Tusk, sprzętu przez CBA za milion złotych, które działało na zasadzie trojana, które inwigilowało komórki i to także działo się za zgodą sądu, tak jak zawsze jest z kontrolą operacyjną.
-  powiedział Michał Woś w rozmowie z Marcinem Fijołkiem w „Gościu Wydarzeń” Polsat News.

Na łamach „Gazety Polskiej” i portalu niezalezna.pl Grzegorz Wierzchołowski ujawnił, że za rządów PO-PSL służby kupiły niemal identyczne jak Pegasus oprogramowanie - i akurat na to są niezbite dowody. Chodzi o system RCS. Program ten - nazywany także „Da Vinci” - to sprzedawany wyłącznie agencjom rządowym produkt firmy Hacking Team (HT) Srl, zarejestrowanej w Mediolanie. W kanadyjskim raporcie rząd RP znalazł się obok władz takich krajów jak Arabia Saudyjska, Azerbejdżan, Egipt, Etiopia, Kazachstan, Kolumbia, Malezja, Meksyk, Nigeria, Oman, Sudan, Tajlandia i Turcja. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, że program włączono... po wybuchu afery Amber Gold.


 

 



Źródło: niezalezna.pl, PAP, Polsat News, 300polityka.pl

Piotr Łukawski