Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polska

Co dalej ze zbiorem zastrzeżonym? Tajne archiwa PRL przechodzą do historii

Tak zwany zbiór zastrzeżony, czyli tajne archiwa po PRL przechodzą dziś do historii.

rz

Tak zwany zbiór zastrzeżony, czyli tajne archiwa po PRL przechodzą dziś do historii. Obecnie tylko Instytut Pamięci Narodowej, a nie cywilne i wojskowe służby specjalne, będzie decydować, które z dokumentów mogą być utajnione. To skutek nowelizacji ustawy o IPN z 2016 r.

Zbiór zastrzeżony, przez badaczy określany również jako zbiór „Z”, powstał na mocy ustawy o IPN z 1998 r. To materiały wytworzone przez aparat bezpieczeństwa PRL i zachowywane w tajnym zbiorze ze względu na aktualne bezpieczeństwo polskiego państwa.

Instytut Pamięci Narodowej otrzymał je od Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego i Agencji Wywiadu (wcześniej Urzędu Ochrony Państwa), Straży Granicznej oraz dwóch służb wojskowych podlegających ministrowi obrony narodowej: Służby Kontrwywiadu Wojskowego i Służby Wywiadu Wojskowego (wcześniej: Wojskowych Służb Informacyjnych).

Cała dokumentacja z „zetki” jest przechowywana w specjalnych, wydzielonych pomieszczeniach w archiwach IPN, do których dostęp mieli wyłącznie przedstawiciele służb (w ostatnim czasie w asyście archiwistów z IPN). Ta sytuacja wiązała się z tym, że tylko służby na podstawie utajnionych kryteriów podejmowały decyzje o umieszczeniu danych archiwaliów w zbiorze. Obecnie to się zmieni, ponieważ o losach wszystkich dokumentów odziedziczonych po PRL będzie decydował wyłącznie prezes IPN.

Mimo określenia, że chodzi o dokumenty dotyczące bezpieczeństwa polskiego państwa, historycy od wielu lat zwracali uwagę, że zbiór jest mitologizowany, ponieważ wiele jego odtajnionych archiwaliów nie tworzyło dla państwa żadnych zagrożeń. Chodzi o to, że dokumenty, które trafiały do zbioru zastrzeżonego - według badaczy - w ogóle nie powinny się w nim znaleźć. Jednym z przykładów jest np. sprawa akt zamordowanego Bohdana Piaseckiego, 16-letniego syna Bolesława Piaseckiego - przewodniczącego PAX-u, który w latach 30. był jednym z przywódców Obozu Narodowo-Radykalnego (motywów zabójstwa do dziś nie wyjaśniono). Tego rodzaju dokumentów, niezasługujących - zdaniem historyków - na utajnienie, było więcej.

W związku m.in. z tą sytuacją w ubiegłym roku parlament zdecydował się „zetkę” ostatecznie zlikwidować, co oznaczało jej ujawnienie. Zgodnie z nowelizacją ustawy o IPN z 29 kwietnia ub.r. instytucja zastrzegania dokumentów w tym zbiorze przestała istnieć (co właśnie formalnie oznacza likwidację tego zbioru). Z tych samych przepisów wynikało jednak, że jeszcze do 15 czerwca br. służby specjalne w porozumieniu z IPN miały czas, by dokonać przeglądu dokumentów. Chodziło o to, żeby po tej analizie część dokumentów otrzymała klauzulę tajności na zasadach ustawy o ochronie informacji niejawnych, a część stała się dokumentami jawnymi, do których dostęp będą mieli m.in. naukowcy oraz dziennikarze. Ostateczne decyzje w tej sprawie będzie podejmował prezes IPN, m.in. na podstawie rekomendacji powołanej przez siebie komisji historyków i archiwistów.

Reklama

rz

Reklama