Bez Przemysława Płachety, ale za to z wracającym po siedmiu latach Waldemarem Sobotą Śląsk Wrocław ma w nowym sezonie piłkarskiej ekstraklasy bić się nawet o medale. "Klub, jego kibice i miasto Wrocław zasługują na stałą obecność w europejskich pucharach” – uważa prezes Piotr Waśniewski.
Śląsk w ciągu roku z zespołu, który bronił się przed spadkiem zmienił się w drużynę, która walczyła o medale mistrzostw Polski, by ostatecznie zająć piąte miejsce. Waśniewski w rozmowie z PAP przyznał, że rozwój oraz stawianie sobie ambitnych celów jest czymś naturalnym i dlatego w nowych rozgrywkach w klubie chcą czegoś więcej.
Jak już mówiłem w chwili mojego powrotu do klubu, WKS Śląsk Wrocław, jego kibice i miasto Wrocław zasługują na stałą obecność w europejskich pucharach. Jeśli będzie wiązać się to ze zdobywaniem medali, to oczywiście tym lepiej dla nas wszystkich
– zaznaczył.
O lepszy wynik wrocławianie będą walczyć już m.in. bez Płachety, którego odejście do zagranicznego klubu było pewne jeszcze przed zakończeniem poprzednich rozgrywek. Młody skrzydłowy ostatecznie trafił do spadkowicza z angielskiej ekstraklasy - Norwich City za około trzy miliony euro, co jest transferowym rekordem Śląska.
Waśniewski zgodził się, że było to ważne wydarzenie w klubie, ale dodał też do tego dokończenie sezonu przerwanego przez COVID-19 i zajęcie piątego miejsca, pozyskanie wyróżniających się młodych polskich zawodników, powrót Soboty i to w ramach kampanii informacyjnej, która odbiła się szerokim echem w kraju, prezentację nowych strojów meczowych, odwołujących się do wojskowych korzeni WKS, przedłużenie umów z najważniejszymi sponsorami, a także występy kobiecej drużyny piłkarskiej w najwyższej klasie.
Pozwoliłem sobie przedstawić długą listę ważnych dla nas wydarzeń, ponieważ nie możemy zapomnieć, że klub sportowy to nie tylko zawodnicy, trenerzy i dział sportowy, ale przede wszystkim grupa zaangażowanych osób pracujących na sukces całego przedsięwzięcia. Podobnie było z pozyskaniem i transferem Przemka Płachety do Norwich City. Rok temu wspólnie z jego agentem ustaliliśmy główne założenia obecności i roli zawodnika w drużynie oraz jego potencjalną przyszłość. Cieszę się, że udało się nam to zrealizować z dużym nadkładem
– dopowiedział szef Śląska.
Poza Płachetą czeski trener Vitezslav Lavicka nie będzie miał już do dyspozycji Łukasza Brozia, Michała Chrapka, Kamila Dankowskiego i Filipa Markovica. We wrocławskiej ekipie za to zagrają: Rafała Makowski (Radomiak Radom), Fabian Piasecki (Zagłębie Sosnowiec), Mateusz Praszelik (Legia Warszawa) i wspomniany już Sobota (FC Sankt Pauli).
Według prezesa udało się nie tylko załatać dziury w zespole, ale dodatkowo go wzmocnić.
Jednak jak zawsze sezon wszystko zweryfikuje. W ostatnim roku zależało nam przede wszystkim na ustabilizowaniu sytuacji sportowej i organizacyjnej klubu. Myślę, że udało nam się to osiągnąć. Teraz czas na budowę mocnej i stabilnej drużyny, która będzie mieć w składzie wielu młodych – najlepiej polskich - zawodników. Oczywiście nie chcemy robić ryzykownej rewolucji, a kontynuować zrównoważoną ewolucję. Sporo zmian dokonaliśmy w bloku ofensywnym i zakładam, że w nowym sezonie będziemy oglądać Śląsk bardziej wyrazisty i skuteczny w ataku
– tłumaczył.
Nie wszystko jednak na Oporowskiej układało się po myśli włodarzy klubu i jego kibiców. Najpierw wybuchła afera z zawodnikami, którzy łamiąc reżim sanitarny wynikający z pandemii koronawirusa spędzili wieczór w jednym z nocnych klubów, a kilka dni później okazało się, że jeden z piłkarzy ma pozytywny wynik na obecność COVID-19.
Szefowie Śląska nie ukrywali, że całym wydarzeniem są nieco podłamani, bo bardzo poważnie podchodzili do zagrożenia i procedur dotyczących zabezpieczenia przed wirusem, wyprzedzając swoim działaniem procedury wprowadzane przez władze ligi. Świadczyć może o tym fakt, że zanim zespół rozpoczął przygotowania do sezonu, wszyscy zawodnicy przeszli badania, chociaż nie było takiego nakazu.
Wiele wskazuje, że nadchodzący sezon będzie rozgrywany w cieniu ciągłego zagrożenia koronowirusem i szukania procedur pozwalających na kontynuowanie rozgrywek w niezakłócony sposób. Idąc za przykładem innych krajów, jedyną szansą na ustabilizowanie sytuacji jest przestrzeganie podstawowych zasad higieny i standardów izolacji społecznej, w skali znacznie bardziej restrykcyjnej niż jest to obecnie zalecane
– podkreślił Waśniewski.
Ze względu na pandemię przygotowania Śląska były nieco inne niż zwykle. Wrocławianie przed startem sezonu ekstraklasy rozegrali tylko jeden wewnętrzny sparing. Poza tym zmierzyli się z pierwszoligowym ŁKS Łódź w 1/32 Pucharu Polski i przegrali po rzutach karnych. Do tego dochodzi kilka kontuzji, w tym ta najbardziej dotkliwa kapitana Krzysztofa Mączyńskiego, który do treningów wróci dopiero za miesiąc.