Teoretycznie - w Sądzie Najwyższym nic już nie powinno zaskakiwać, skoro sędziowie odmawiają orzekania, kwestionują wyroki z powodów politycznych, a czołowym obrońcą demokracji jest obecnie dawny kapitan wojskowej bezpieki i zawieszony w obowiązkach służbowych. Pomimo to ciągle jednak dochodzi do zdumiewających incydentów, jak postanowienie sędziego Włodzimierza Wróbla o ukaraniu prezesa Sądu Okręgowego w Olsztynie. Za pytanie o podstawę prawną.
Sprawa karna jakich tysiące. Ta akurat swój początek miała w Olsztynie. Skazany odwołał się od niekorzystnego dla siebie wyroku do sądu apelacyjnego, który utrzymał orzeczenie w mocy. Kolejnym krokiem była kasacja przed Sądem Najwyższym.
Problem w tym, że w ostatnich miesiącach w SN coraz częściej dochodzi do kuriozalnych wydarzeń, niewiele mających wspólnego z wymiarem sprawiedliwości, a raczej złośliwymi zagrywkami frakcji politycznych. Portal Niezalezna.pl dowiedział się o kolejnym incydencie.
Wśród działaczy Iustitii i sędziów wspierających działania tego stowarzyszenia nastała wręcz moda, aby kwestionować status sędziów, którzy otrzymali rekomendację obecnej Krajowej Rady Sądownictwa. W ten sposób są też podważane wydawane przez nich orzeczenia. Informowaliśmy o tym wielokrotnie.
Gdy w olsztyńskiej sprawie została złożona kasacja, to Sąd Najwyższy - w osobie sędziego Włodzimierza Wróbla - pochylił się nad argumentacją obrońcy skazanego wskazującego na rzekomą „nienależytą” obsadę sądu I instancji, czyli Sądu Okręgowego w Olsztynie. Chodzi właśnie o kwestionowanie mandatu sędziego.
Wróbel wydał (26 kwietnia br.) postanowienie zobowiązujące prezesa Sądu Okręgowego w Olsztynie Michała Lasotę do nadesłania (do 20 maja) akt osobowych sędziego Bartłomieja Godeckiego, który orzekał we wspomnianej sprawie. W postanowieniu tym sędzia Wróbel powołał się na art. 439 par. 1 pkt 2 k.p.k., który stanowi, że „sąd był nienależycie obsadzony lub którykolwiek z jego członków nie był obecny na całej rozprawie”.
Jednak w ocenie inspektora ochrony danych przy Sądzie Okręgowym w Olsztynie, Sąd Najwyższy „nie wskazał podstawy prawnej żądania udostępnienia mu danych osobowych, a jedynie powołał się na art. 439 k.p.k.”, który jest podstawą prawną do przetwarzania danych osobowych przez Sąd Najwyższy we własnym celu, natomiast „nie jest podstawą prawną przetwarzania danych osobowych przez Prezesa [olsztyńskiego-red.] Sądu, tj. ich udostępnienia odrębnemu Administratorowi Danych Osobowych”.
Taką opinię podzielił radca prawny Sądu Okręgowego w Olsztynie. - Rekomenduję, aby zwrócić się do SN o wskazanie podstawy prawnej i celu żądania przesłania akt osobowych sędziego – napisała mec. Mirela Korsak-Koledzińska.
Dlatego 15 maja 2023 r. wiceprezes SO w Olsztynie, sędzia Marcin Czapski, zwrócił się do SN z prośbą „o wskazanie podstawy prawnej wydanego postanowienia oraz podstawy prawnej żądania całości akt osobowych”.
Jak zareagował Wróbel? I to jest kuriozum, bo pytanie o podstawę prawną uznał za „świadome uchylanie się od wykonania we wskazanym terminie polecenia Sądu Najwyższego” i nałożył na prezesa olsztyńskiego sądu karę pieniężną w wysokości 3 tys. zł.
"Wypada zauważyć, że orzeczona kara porządkowa ma charakter przymuszający do wykonania polecenia Sądu Najwyższego, nie jest zatem równoznaczna z pociągnięciem do odpowiedzialności karnej, przed czym ukaranego chroniłby immunitet sędziowski' – stwierdził sędzia Wróbel w uzasadnieniu.
20 czerwca Wróbel ponowił wezwanie w sprawie przesłania wspomnianych wcześniej akt osobowych.
Jak można się było spodziewać, prezes Sądu Okręgowego w Olsztynie złożył (21 czerwca br.) zażalenie wraz z wnioskiem o wstrzymanie zaskarżonego postanowienia oraz wnioskiem o wyłączenie sędziów Izby Karnej SN, którzy brali udział w wydaniu Uchwały połączonych Izb — Cywilnej, Karnej oraz Pracy i Ubezpieczeń Społecznych z dnia 23 stycznia 2020 r. uznanej przez Trybunał Konstytucji za niezgodny Konstytucją RP oraz Traktatem o Unii Europejskiej.
Wspomniany wniosek dotyczył aż dwudziestu sędziów Izby Karnej SN, w tym… Włodzimierza Wróbla.
Sąd Najwyższy wniosek o wyłączenie ww. sędziów zignorował, a zarządzenie ws. zażalenia prezesa Lasoty wydał jeden z wymienionych w tym wniosku - sędzia SN Wiesław Kozielewicz (obecny prezes Izby Odpowiedzialności Zawodowej SN), który zdecydował o pozostawieniu pisma w aktach sprawy bez podejmowania czynności procesowych.
Stanowisko w sprawie zajęła też Prokuratura Krajowa, przypominając, że zgodnie z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego wspomniana wcześniej uchwała połączonych Izb: Cywilnej, Karnej oraz Pracy i Ubezpieczeń Społecznych SN z dnia 23 stycznia 2020 r., nie wiąże formalnie sędziów Sądu Najwyższego. Podkreślano, że akt powołania sędziego przez prezydenta RP „należy do jego konstytucyjnych prerogatyw, wynikających wprost z przepisów Konstytucji”, a jego akty urzędowe, „w szczególności postanowienia, nie podlegają kontroli innych organów”.
PK zaznaczyła, że przepisy pozwalające na „testowanie” sędziów, możliwe są do stosowania „jedynie na wstępnym etapie postępowania i to przy zachowaniu rygorystycznie określonych w tych przepisach warunków”. - Strona mająca obawy co do bezstronności sędziego ma prawo podnieść ten fakt i uzyskać rozstrzygnięcie sądu, zanim dojdzie do rozpoczęcia procesu – napisano.
Jak dodano, „żądanie przez Sąd Najwyższy nadesłania akt osobowych sędziego, który zasiadał w składzie Sądu Okręgowego w Olsztynie, było nieuzasadnione”, a kara pieniężna nałożona na Prezesa Sądu Okręgowego w Olsztynie „winna zostać uchylona”.