Postanowienie sądu apelacyjnego przesądza, że wydany przez sędzię Beatę Morawiec wyrok "nie jest dotknięty bezwzględną przyczyną odwoławczą". Nie powoduje ono jednak zmiany w przedmiocie skuteczności zawieszenia sędzi w czynnościach służbowych przed Izbę Dyscyplinarną SN - podał krakowski sąd okręgowy.
Prezes Sądu Okręgowego w Krakowie Dagmara Pawełczyk-Woicka we wtorkowym komunikacie podkreśliła, że w październiku ub.r. zwróciła się tamtejszego do sądu apelacyjnego "o rozważanie kwestii wznowienia postępowania z urzędu" w sprawie, w której wyrok wydała sędzia Beata Morawiec. Powodem miał być fakt, że "w składzie sądu brała udział osoba nieuprawniona do orzekania (sędzia zawieszony w obowiązkach służbowych)". W związku z tym, jak podkreśliła prezes SO, "zachodziła bezwzględna przyczyna odwoławcza".
Pawełczyk-Woicka przyznała, że zapadłe w tej sprawie postanowienie sądu apelacyjnego przesądza o tym, że wydany przez sąd okręgowy wyrok "nie jest dotknięty bezwzględną przyczyną odwoławczą".
"Przytoczone postanowienie Sądu Apelacyjnego w Krakowie nie powoduje natomiast żadnej zmiany w przedmiocie skuteczności zawieszenia sędziego w czynnościach służbowych na mocy uchwały Izby Dyscyplinarnej Sądu Najwyższego z dnia 12 października 2020 r."
- podkreśliła. Prezes doprecyzowała, że stan ten nie zmieni się do czasu ewentualnego uchylenia tej uchwały "zgodnie z obowiązującymi przepisami prawa".
Pawełczyk-Woicka w swoim komunikacie wskazała także, że "jakakolwiek próba podważania wyżej wymienionej uchwały w innym trybie, aniżeli przewidziany przepisami prawa, w szczególności w toku postępowania o innym przedmiocie (dopuszczenie do pracy, ochronę dóbr osobistych) będzie nieskuteczna".
Sędzia Morawiec zapowiedziała, że w związku z orzeczeniem SA podejmie dalsze kroki. Wystąpiła z wnioskiem o doręczenie uzasadnienia, istotnego dla niej z punktu widzenia ewentualnego pozwu o przywrócenie jej do pracy, który planuje złożyć do sądu pracy.
Wyrok w sprawie karnej wydany został dzień po tym, gdy 12 października późnym wieczorem Izba Dyscyplinarna SN uchyliła nieprawomocnie Morawiec immunitet, i zawiesiła ją w czynnościach służbowych. Morawiec tłumaczyła wtedy jednak, że niezależnie od oceny ID, decyzja Izby nie została jej wtedy jeszcze doręczona.
Prezes krakowskiego sądu okręgowego zwróciła się do tamtejszego sądu apelacyjnego w kwestii wznowienia z urzędu postępowania w sprawie, w której Morawiec wydała wyrok. W swoim rozstrzygnięciu sąd apelacyjny uznał jednak, że prezes stowarzyszenia "Themis" mogła tak postąpić, ponieważ w momencie ogłoszenia wyroku nie była zawieszona w wykonywaniu obowiązków i miała prawo do orzekania.
Jak poinformował wówczas rzecznik krakowskiego SA, sędzia Tomasz Szymański, sąd ten uznał, że "orzeczenie Izby Dyscyplinarnej jest nieskuteczne, a w konsekwencji sędzia Morawiec nie była zawieszona w wykonywaniu obowiązków i miała uprawnienia do orzekania". "Dlatego SA nie znalazł podstaw do wznowienia postępowania z urzędu w sprawie, w której Morawiec wydała wyrok" - wskazał rzecznik.
Do tej kwestii odniósł się także rzecznik prasowy Izby Dyscyplinarnej SN Piotr Falkowski. "W kwestii immunitetu, czyli zezwolenia na pociągnięcie sędziego do odpowiedzialności karnej i w konsekwencji jego zawieszenia i obniżenia wynagrodzenia, jedynym właściwym sądem jest Izba Dyscyplinarna SN" - powiedział. Jak przypomniał, sądy powszechne, w tym apelacyjne, nie zajmują się sprawami immunitetowymi sędziów.
W październiku ub.r., kiedy ID nieprawomocnie uchyliła Morawiec immunitet, postanowiła też o zawieszeniu byłej prezes krakowskiego sądu okręgowego w czynnościach służbowych i obniżeniu jej wynagrodzenia o 50 proc. Pod koniec października sędzia Morawiec poinformowała, że wraz z obrońcami złożyła zażalenie na tę decyzję.
O uchylenie immunitetu sędzi wnioskowała prokuratura. Śledczy zamierzają postawić Morawiec zarzuty przywłaszczenia środków publicznych, działania na szkodę interesu publicznego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej, nadużycia uprawnień i przyjęcia korzyści majątkowej. Sędzia Morawiec nie zgadza się z tymi zarzutami. "Nie mam sobie nic do zarzucenia i uważam, że te ataki są elementem gry politycznej" - mówiła we wrześniu ub.r. We wtorek powtórzyła przed budynkiem SN, że zarzuty prokuratury są "całkowicie bzdurne i wyssane z palca", nie weszła później na posiedzenie.
W drugiej połowie lutego br. Izba Dyscyplinarna rozpoczęła rozpatrywać zażalenie sędzi Morawiec na uchylenie immunitetu. SN odroczył wówczas swe posiedzenie. Powodem odroczenia były m.in. wnioski złożone przez obrońców Morawiec o wyłączenie sędziów rozpatrujących to zażalenie.