- Od dziś uznaję tę akcję jako skierowaną przeciwko wolności słowa. Dowodem na to jest fakt, iż ich sojusznicy próbują blokować sprzedaż naszych gazet za to, że nie wzięliśmy udziału w akcji, o której nic nie wiedzieliśmy - mówi portalowi Niezalezna.pl redaktor naczelny "GP" i "GPC" Tomasz Sakiewicz.
Znaczna część prywatnych mediów protestuje dziś we wspólnej akcji "Media bez wyboru". Stacje informacyjne TVN24 i Polsat News zamiast programu nadają specjalny komunikat. Na stronach tvn24.pl, onet.pl, gazeta.pl i interia.pl dziś rano czytelnicy nie przeczytają żadnych artykułów informacyjnych. Do akcji przyłączyły się także stacje radiowe, m.in. RMF FM, ZET, TOK FM, Rock Radio - zamiast audycji stacje nadają komunikat specjalny.
Jak dowiedział się portal Niezalezna.pl - jedna z sieci punktów sprzedaży skierowała do wydawcy "Gazety Polskiej" następującą wiadomość:
Zapytany o nas o akcję "Media bez wyboru" - i o wspomnianą wyżej decyzję jednego ze sprzedawców - Tomasz Sakiewicz odpowiada:
Do wczoraj jeszcze mogłem jeszcze zastanawiać się, czy wziąć udział w tej akcji. Nikt nie lubi przecież podatków, nawet jeśli są one uzasadnione społecznie. Ale organizatorzy nie potrudzili się nawet, żeby przyjść i nam o niej powiedzieć. Poza tym w ich przypadku mówienie o wolności słowa, kiedy podawali nas wielokrotnie do sądu (jak "Gazeta Wyborcza" i TVN), jest zwykłą hipokryzją.
Szef "GP" i "GPC" dodaje:
Ale od dziś uznaję tę akcję jako skierowaną przeciwko wolności słowa, a dowodem na to jest fakt, iż ich sojusznicy próbują blokować sprzedaż "Gazety Polskiej" - za to, że nie wzięliśmy udziału w akcji, o której nic nie wiedzieliśmy. Póki nie odetną się od tego, będę twierdzić, że ich głównym celem jest zatkanie ust inaczej myślącym.
Przypomnijmy, że media głównego nurtu nie protestowały, gdy sąd zakazał rozpowszechniania naklejki „strefa wolna od LGBT” dołączonego do "Gazety Polskiej", a egzemplarze tygodnika z nalepką nie były sprzedawane m.in. przez Empik i stacje BP. Nie było też słychać protestów, gdy sąd wydał postanowienie zakazujące dziennikarzowi "GP" Piotrowi Nisztorowi i "Gazecie Polskiej Codziennie" publikacji tekstów o prezesie PZPN Zbigniewie Bońku.