Były rzecznik MON Bartłomiej Misiewicz pozostanie na wolności - postanowił dziś Sąd Apelacyjny w Warszawie. Sąd ten oddalił zażalenie prokuratury na postanowienie sądu niższej instancji o możliwości opuszczenia przez Misiewicza aresztu po wpłaceniu kaucji.
Jak przekazał obrońca Misiewicza mec. Piotr Fidura, "w oczach sądu nie znalazły uznania argumenty podnoszone przez prokuratora".
- W konsekwencji warszawski sąd apelacyjny stwierdził, że brak jest podstaw tymczasowego aresztowania. Postanowienie sądu apelacyjnego jest jak najbardziej słuszne
- zaznaczył mecenas.
Były rzecznik MON jest podejrzany o przekroczenie uprawnień i działanie na szkodę spółki PGZ. Spółka miała stracić ok. 0,5 mln zł. Misiewicz spędził w areszcie pięć miesięcy. W końcu czerwca warszawski sąd okręgowy postanowił, że może on opuścić areszt po wpłaceniu poręczenia majątkowego w wysokości 100 tys. zł. Były rzecznik resortu obrony wyszedł na wolność jeszcze w czerwcu. Prokuratura zaskarżyła tę decyzję sądu okręgowego.
Dziś Sąd Apelacyjny w Warszawie nie uwzględnił skargi prokuratury w tej sprawie i utrzymał w mocy postanowienie sądu okręgowego.