Są już pierwsze głosy polityków opozycji na temat zatrzymania dziś rano byłego ministra transportu w rządzie Donalda Tuska - Sławomira N. Janusz Lewandowski, europoseł PO, stwierdził, że "nie wie, czy nie kryją się za tym porachunki polityczne". Dodał, że "pozostaje wiara w niezawisłe sądy". Inny eurodeputowany, Leszek Miller, uznał, że sprawa zatrzymania "szczególnie go nie dziwi".
Sławomir N., były poseł PO, minister transportu, budownictwa i gospodarki morskiej w l. 2011-2013 a w l. 2016-2019 kierujący Państwową Służbą Dróg Samochodowych Ukrainy – Ukravtodor, został zatrzymany przez funkcjonariuszy CBA z Delegatury w Gdańsku.
Śledztwo dotyczy podejrzenia działań korupcyjnych oraz udziału w zorganizowanej grupie przestępczej - poinformowało Centralne Biuro Antykorupcyjne w poniedziałek rano podając, że śledztwo prowadzone jest jednocześnie przez CBA i Prokuraturę Okręgową w Warszawie a także Specjalną Prokuraturę Antykorupcyjną w Kijowie oraz Narodowe Antykorupcyjne Biuro Ukrainy.
Politycy opozycji, pytani o tę sprawę, sugerują kontekst polityczny.
- Wielkie zdziwienie. Nie wiem, czy nie kryją się za tym porachunki polityczne - powiedział europoseł PO, Janusz Lewandowski w radiu TOK FM.
- Nie wierzę w tej chwili w obiektywne, czy neutralne działania służb specjalnych, ani prokuratury - dodał.
- Myślę, że Sławek był bardzo ostrożny po swoich doświadczeniach w Polsce, kiedy przeniósł się na Ukrainę i był użyteczny dla Ukrainy. Pozostaje wiara w niezawisłe sądy, bo jeszcze istnieje
- powiedział Lewandowski.
Leszek Miller, europoseł wybrany z list Koalicji Europejskiej, były premier, nie był zaskoczony tą informacją.
- Specjalnie mnie to nie dziwi, wybory się skończyły, teraz prezes Kaczyński będzie realizował swoją rewolucję, która ma umocnić władzę i osłabić opozycję - stwierdził w Polskim Radiu lewicowy polityk.
Pytany w Polskim Radiu 24, czy jest zaskoczony zatrzymaniem Sławomira N., poseł PO, Paweł Zalewski odpowiedział twierdząco.
- To jest oczywiste zaskoczenie, zważywszy na to, że PiS miał kilka lat, aby zajmować się jakimiś sprawami, o które być może jest oskarżany były minister transportu - powiedział poseł KO.
Poseł zwrócił uwagę, że decyzja o zatrzymaniu N. nastąpiła po zakończeniu wyborów prezydenckich.
- I ja ją bezpośrednio wiążę z sytuacją polityczną w Polsce - zaznaczył.
Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie Mirosława Chyr poinformowała, że Sławomir N. został zatrzymany w związku z podejrzeniem korupcji, kierowania zorganizowaną grupą przestępczą i prania brudnych pieniędzy; po doprowadzeniu do warszawskiej prokuratury okręgowej b. minister transportu ma usłyszeć sześć zarzutów dotyczących okresu, gdy kierował ukraińską Państwową Służbą Dróg Samochodowych – Ukrawtodor.
Sławomir N. ustąpił z funkcji p.o. szefa ukraińskiej państwowej agencji drogowej Ukrawtodor we wrześniu 2019 r. Ukraiński minister infrastruktury Władysław Kryklij mówił wcześniej, że zostanie on zwolniony, a problemem są jego decyzje personalne. Wcześniej ukraińska Narodowa Agencja ds. Zapobiegania Korupcji (NAZK) poinformowała, że podał on nieprawdziwe informacje w deklaracji majątkowej - miał podać nieprawidłową wartość samochodu i kwot na rachunkach bankowych.
Sławomir N. oświadczył wówczas w odpowiedzi, że jego deklaracja jest prawidłowa. Ukrawtodor wyjaśnił w komunikacie, że wszystkie deklaracje finansowe Sławomira N. potwierdzone są na kontach bankowych. Po rezygnacji z funkcji z Ukrawtodorze Sławomir N. napisał, że jest zadowolony "z wyników, które udało się osiągnąć na Ukrainie". Wśród swych zasług wymienił m.in. stworzenie Funduszu Drogowego, inwentaryzację dróg oraz lepsze wykorzystanie kredytów Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
W latach 2011-2013 Sławomir N. był ministrem transportu, budownictwa i gospodarki morskiej w rządzie Donalda Tuska. W 2013 roku podał się do dymisji w związku z wątpliwościami dotyczącymi jego oświadczenia majątkowego, do którego – jako minister - nie wpisał wartego ponad 10 tys. złotych zegarka. Został skazany w 2014 r. przez stołeczny sąd na 20 tys. zł grzywny za zatajenie posiadania zegarka w pięciu oświadczeniach majątkowych. Zrzekł się wtedy mandatu posła i odszedł z polityki. Sąd odwoławczy w maju 2015 r. zmienił ten wyrok, umarzając warunkowo postępowanie karne wobec N.; orzekł, że ma on zapłacić 5 tys. zł na fundusz pomocy pokrzywdzonym.