Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Sytuacja na rynku pracy robi się dramatyczna. Spełnia się czarny scenariusz

Rynek pracy wyhamowuje. Rekordowo długo czeka się na nowy etat, ofert w sieci nie przybywa, a bezrobocie rośnie szybciej niż rok temu. Do tego dochodzi jesienny spadek aktywności rekrutacyjnej w dużych miastach. Sygnały z ostatnich tygodni układają się w jedną całość. To już nie chwilowa zadyszka, a trend, który robi się niebezpieczny.

W 2025 roku średni czas szukania nowej pracy w Polsce wydłużył się do prawie 4,5 miesiąca. To niechlubny rekord w historii badania „Monitor Rynku Pracy”, które od 8 lat prowadzi Instytut Badawczy Randstad. Rok do roku wynik pogorszył się o około półtora miesiąca. To pierwszy, bardzo wyraźny sygnał, że rynek pracownika słabnie.

Obserwuj nas w Google News. Kliknij w link i zaznacz gwiazdkę

Drugi niepokojący symptom, to bezrobocie. Według wstępnych danych resortu rodziny stopa bezrobocia w końcu października wyniosła 5,6 proc., tyle co miesiąc wcześniej, ale o 0,7 pkt proc. więcej niż rok temu. Najniższe bezrobocie odnotowano w Wielkopolsce (3,5 proc.), najwyższe na Podkarpaciu (9 proc.).

Wreszcie trzeci element układanki, czyli oferty. Barometr ofert pracy, czyli wskaźnik liczby internetowych ogłoszeń w październiku znów lekko spadł (z 258 pkt do 254,9 pkt), a równolegle sezonowo bezrobocie we wrześniu sięgnęło 5,8 proc., najwyżej od sierpnia 2021 r. To oznacza, że w sieci nie widać odbicia, które mogłoby skrócić kandydatom czas oczekiwania.

Kto najszybciej odczuje tąpniecie na rynku pracy?

Jesień przyniosła też osłabienie aktywności na największych portalach rekrutacyjnych. W październiku spadki liczby nowych ogłoszeń odnotowano we wszystkich z badanych dużych miast, także w Warszawie. Tego typu uderzenia zwykle najszybciej odczuwają osoby zatrudnione w administracji biurowej, obsłudze klienta i zawodach wspierających sprzedaż.

Na tym tle pojedyncze, branżowe odbicia, jak np. wzrost popytu na specjalistów IT w III kwartale, nie zmieniają obrazu całości. Rynek jest coraz bardziej selektywny. Mamy mniej ogłoszeń tzw. "entry level", czyli na stanowiska niższego szczebla. Za to coraz więcej wymagań i dłuższe procesy decyzyjne po stronie firm. Kandydaci z doświadczeniem na wyższych stanowiskach mają dziś łatwiej niż osoby szukające pierwszej pracy albo zmiany branży.

Takiej kombinacji już dawno nie było

Co to znaczy dla pracowników? Po pierwsze, trzeba liczyć się z dłuższym czasem poszukiwań i większą konkurencją. Po drugie, negocjacje płacowe nie są już tak proste jak w latach 2021–2023. Firmy częściej zamrażają wakaty, przesuwają rekrutacje na kolejne kwartały i szukają oszczędności w benefitach. Po trzecie, rośnie znaczenie elastyczności zawodowej. Gotowość do pracy hybrydowej, przekwalifikowania lub relokacji może decydować o powodzeniu procesu rekrutacji.

Co to znaczy dla rynku jako całości? Wzrost bezrobocia rok do roku przy rekordowo długim czasie szukania pracy i płaskim barometrze ofert to kombinacja, której dawno nie było. Jeśli w najbliższych miesiącach nie pojawi się wyraźny wzrost popytu na pracę, czeka nas dalsze wydłużanie procesów rekrutacyjnych i słabsza dynamika płac. W praktyce  mniej ogłoszeń, trudniejsze wejście na rynek dla młodych i dłuższe przerwy między etatami.

Źródło: niezalezna.pl

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane