Polska zawsze sprzeciwiała się budowie gazociągu Nord Stream 2, bo to projekt dzielący członków UE, NATO i państwa zachodnie; Amerykanie nadal są mu przeciwni, niezależnie od barw politycznych - powiedział w szef polskiego MSZ Zbigniew Rau.
Minister spraw zagranicznych został zapytany w poniedziałek w Radiu Łódź, czy protesty w Rosji wywołane zatrzymaniem opozycjonisty Aleksieja Nawalnego mogą wpłynąć na budowę gazociągu Nord Stream 2. Rau zwrócił uwagę, że zanim doszło do próby otrucia Nawalnego, w Niemczech nikt nie miał wątpliwości, że inwestycję należy kontynuować.
Po próbie otrucia Nawalnego w Niemczech rozgorzała dyskusja, czy rzeczywiście tak być powinno. Zakładano bowiem, że skoro władze Federacji Rosyjskiej nie mogą uchodzić za wiarygodnego partnera w najbardziej podstawowych, moralnych, politycznych sprawach, to trudno liczyć, że będą wiarygodnym partnerem w biznesie.
- powiedział szef MSZ.
Z czasem jednak - dodał - ta dyskusja ucichła, a większość zdobyli zwolennicy budowy gazociągu. W ocenienie ministra, kiedy Nawalny po powrocie do Rosji został aresztowany, dyskusja dotycząca słuszności budowy gazociągu powróciła z większą siłą nie tylko w Niemczech, ale w całej Unii Europejskiej.
Głos francuski jest tutaj znamienny. W samych Niemczech większość - razem z panią kanclerz Angelą Merkel, wydaje mi się stać po stronie zasadności kontynuacji tej inwestycji
- zaznaczył szef polskiej dyplomacji.
Podkreślił, że Polska zawsze sprzeciwiała się budowie gazociągu, bo to projekt dzielący członków Unii Europejskiej, NATO i państwa zachodnie.
Amerykanie nadal są mu przeciwni, niezależnie od barw politycznych.
- zaznaczył minister Rau.