- Sąd Najwyższy, poprzez swoje działania – w tym tę uchwałę – utracił autorytet najwyższego sądu w Polsce. Działania, które podjął są skrajnie wykraczające poza jego kompetencje, łamią podstawowe zasady praworządności - powiedział w rozmowie z Niezalezna.pl poseł PiS i konstytucjonalista prof. Przemysław Czarnek.
Dzisiaj Trybunał Konstytucyjny wydał postanowienie będące rozstrzygnięciem sporu kompetencyjnego pomiędzy Sejmem a Sądem Najwyższym oraz prezydentem a Sądem Najwyższym. Sprawę sporu zainicjowała przed TK marszałek Sejmu Elżbieta Witek skierowanym do Trybunału w styczniu br. wnioskiem.
Trybunał orzekł, że Sąd Najwyższy nie ma kompetencji do dokonywania za pomocą uchwały wykładni przepisów prowadzących do zmiany w ustroju sądownictwa, zaś powołania sędziów są wyłączną kompetencją Prezydenta RP, a SN nie ma prawa nadzoru nad tymi powołaniami.
W uzasadnieniu orzeczenia TK sędzia Krystyna Pawłowicz podkreśliła, że Sąd Najwyższy swoją styczniową uchwałą trzech izb arbitralnie zakwestionował prawotwórcze kompetencje Sejmu, właściwość TK, prerogatywę prezydenta i inne zasady ustrojowe RP.
Ponadto sędzia Pawłowicz zaznaczyła, że Sąd Najwyższy podkreślając w uzasadnieniu styczniowej uchwały "konieczność lojalności wobec UE zignorował swój pierwszorzędny, konstytucyjny obowiązek wierności Rzeczpospolitej i obowiązek podlegania konstytucji".
"SN swą uchwałą zignorował także fakt, że sędziowie w RP wydają wyroki jako polscy sędziowie w imieniu RP i z jej symbolem na piersi, tj. z wizerunkiem polskiego orła, a nie jako sędziowie unijni oznaczeni emblematami UE"
- powiedziała.
O konsekwencje dzisiejszego rozstrzygnięcia Trybunału konstytucyjnego zapytaliśmy posła Prawa i Sprawiedliwości i konstytucjonalistę prof. Przemysława Czarnka.
Dzisiejsze orzeczenie TK z prawnego punktu widzenia definitywnie kończy kwestię sporu kompetencyjnego. Czy pana zdaniem ta część sędziów, która otwarcie kwestionowała reformę wymiaru sprawiedliwości, podporządkuje się i uzna dzisiejszy werdykt TK?
- W tym momencie to jest kwestia nie do przewidzenia. Myślę jednak, że dalej ta drobna część, pewna grupa sędziów „kastowskich” nie zechce się podporządkować, bo otwarcie neguje Trybunał Konstytucyjny. Spór wokół sądownictwa - od momentu, kiedy został złożony wniosek o rozstrzygnięcie sporu kompetencyjnego przed Trybunałem Konstytucyjnym, od momentu kiedy TK wszczął postępowanie i zawiesił postępowanie SN, wydając postanowienie zabezpieczające (a wczoraj rozstrzygnął o niekonstytucyjności samej uchwały - nielegalnej uchwały SN) - dzięki dzisiejszemu rozstrzygnięciu został całkowicie przecięty. Trybunał Konstytucyjny jest tutaj „sądem ostatniego zdania”.
W uzasadnieniu orzeczenia TK sędzia Krystyna Pawłowicz podkreśliła, że „Sąd Najwyższy swoją styczniową uchwałą trzech izb arbitralnie zakwestionował prawotwórcze kompetencje Sejmu, właściwość TK, prerogatywę prezydenta i inne zasady ustrojowe RP”. Czy zgadza się pan z tą tezą, a jeśli tak, to czy taka właśnie postawa części sędziów SN nie podważa jego powagi i wiarygodności?
- Sąd Najwyższy, poprzez swoje działania – w tym tę uchwałę – utracił autorytet najwyższego sądu w Polsce. Działania, które podjął są skrajnie wykraczające poza jego kompetencje, łamią podstawowe zasady praworządności. Mówiłem dziś o tym w Trybunale, w imieniu Sejmu, że od kilku lat mieliśmy taką akcję, czy takie działania, nakierowane na „zneutralizowanie", albo wręcz unieważnienie reformy wymiaru sprawiedliwości, szczególnie w obszarze odpowiedzialności dyscyplinarnej sędziów. Dlatego w tych działaniach był angażowany Trybunał Sprawiedliwości UE, co wcześniej nie miało miejsca. Ostrze tych działań było wymierzone w szczególności w sędziów Izby Dyscyplinarnej, mimo że ci sędziowie byli tak samo powoływani, jak sędziowie Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. W uchwale trzech izb SN, tym pseudoorzeczeniu, nielegalnym, niekonstytucyjnym, [uznano] że tylko w stosunku do sędziów ID ich orzeczenia - również te, które zapadły przed tą uchwałą - są obarczone wadą prawną. To jest absolutne podważenie autorytetu Sądu Najwyższego. Sąd Najwyższy uzurpował sobie prawo – i to też wybrzmiało w dzisiejszym uzasadnieniu - do wkraczania w materię jednoznacznie zarezerwowaną dla władzy ustawodawczej i dla prezydenta.
Nawet rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar, który także krytykuje reformę wymiaru sprawiedliwości, w wywiadzie udzielonym dla Niezalezna.pl zauważył, że „każda z tych zmian osobno, prawdopodobnie mogłaby funkcjonować w rzeczywistości prawnej”, natomiast połączone „zmieniają system, niszczą tradycję i równowagę władz”. To przecież podważa zarzut podnoszony przez część środowiska sędziowskiego dot. niekonstytucyjności zmian. Dlaczego więc krytycy tej reformy tak bardzo ją zwalczają, nie stroniąc od szukania wsparcia na gruncie międzynarodowym?
- Jeśli tak powiedział pan rzecznik Adam Bodnar, to jednoznacznie przyznał, że nie chodzi tutaj o argumenty prawne, tylko argumenty jednoznacznie polityczne. W polityków zaczął się bawić Sąd Najwyższy i Rzecznik Praw Obywatelskich i dlatego to, co się dzisiaj stało, jest znakomitą informacją dla Polaków, dla całego państwa, bo kończy chaos w wymiarze sprawiedliwości.