"Nie ma słów aby opisać obecną sytuację w Polsce. I podejrzewam, że takich słów długo nie znajdziemy. Nazywanie działań opozycji kanaliostwem, podłością czy bezmózgowiem staje się niezasłużonym komplementem" - pisze dla portalu Niezależna.pl profesor Aleksander Nalaskowski.
Zdaniem Nalaskowskiego wybory powinny odbyć się w maju w formie tradycyjnej, z możliwością głosowania korespondencyjnego dla najbardziej obawiających się koronawirusa osób w wieku powyżej 60 lat.
Nadchodzące wybory prezydenckie wzbudzają wiele emocji wśród polityków, jak i Polaków. Głos zabierają nawet postacie dawno nie widziane na politycznej scenie, częstokroć podważając sens organizacji wyborów w formie korespondencyjnej. Profesor Aleksander Nalaskowski pisze o tym w swoim komentarzu dla Niezależna.pl:
Nie ma słów aby opisać obecną sytuację w Polsce. I podejrzewam, że takich słów długo nie znajdziemy. Nazywanie działań opozycji 'kanaliostwem', podłością czy bezmózgowiem staje się niezasłużonym komplementem. Stopniowanie żadnego przymiotnika, nawet gdyby tych stopni było nie trzy, a trzysta nic by tu nie dało. Dlatego jesteśmy bezsilni wobec prymitywnego myślenia "polityków" z awansu, takich jak Budka, Kopacz, wskrzeszony Cimoszewicz i Miller, Napieralski i Nitras, Scheuring-Wielgus, Hartwich, Grodzki czy Hołownia. Kto ma oczy, ten widzi. A kto nie widzi, jest ich wart.
Wybory to dzisiaj słowo klucz. I każdy rozumie je inaczej. W zależności od opcji politycznej. Co za kombinacje z wyborami? Jeden pomysł głupszy od drugiego! Wybory powinny się odbyć w maju w formie tradycyjnej. Polacy to nie debile i jeśli ich się dobrze zabezpieczy, da środki ochronne, komisje dobrze opłaci i skutecznie odizoluje szyba od wyborców, to sobie poradzimy. A wszystkim w wieku 60+ dać możliwości zdalnego głosowania. I tyle. Wówczas nikt nie podważy takiej elekcji.
Ale jest jedno słowo, które zdaje się mieć jeszcze jakieś znaczenie, to normalność. Podkreślam - zdaje się. Wszyscy pragną powrotu do normalności, to znaczy powrotu do tego co było, co uznajemy za normalność. A ja pytam - co było przed zarazą normalne?! Polityka? Oświata? Służba zdrowia? Nauka? A może media? Musimy się głęboko zastanowić czy chcemy normalności czy powrotu do "normalności". Czy naprawdę musimy poprzestać na tym co nazwano nam normalnością? A co było "normalne"? Marsze dewiantów? Strajk kobiet? Sport? Rozchełstana konsumpcja? Marnowanie jedzenia? Poniżanie Kościoła? Wiosna Biedronia i Razem Zandberga? Donoszenie do "Europy"? Kandydatura Kosiniaka, Hołowni, Bosaka czy Kidawy-Błońskiej? Gdzie była ta normalność, do której tak wyjemy? Na wczasach w Chorwacji czy w "Wyborczej"? Na saksach w Anglii czy na filmach Vegi? A może w katolickim podobno "Tygodniku Powszechnym", albo u komuchów na wojskowych Powązkach? Naprawdę do tego tęsknicie, naprawdę przecie ku temu, aby już było "normalnie"?
A niechże już to wszystko sczeźnie, niech do końca zgnije i niech nie wraca. Niech to diabli wezmą i zamkną w piekle. Niech ten wirus zostawi nam pustynię i dotkliwe żniwo, abyśmy wiedzieli, że naprawdę wszystko musimy zacząć od nowa, aby nic nie było już "normalne".