Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Proces pomorskiego "Fritzla" dopiero 1 lutego

Przed Sądem Okręgowym w Gdańsku nie rozpoczął się proces trzech mężczyzn, oskarżonych o wielokrotne zgwałcenie kobiety, więzionej niemal dwa lata przez męża w piwnicy domu na Kaszubach (Pomorskie). Mężczyzna sam gwałcił kobietę, pozwalał też na to dwóm braciom oraz znajomemu.

geralt

Sąd wyznaczył kolejny termin rozprawy na 1 lutego.

Proces nie rozpoczął się z powodu nieobecności na rozprawie jednego z trzech oskarżonych Tadeusza B., odpowiadającego z wolnej stopy (dwóch oskarżonych zostało doprowadzonych z aresztu). Obrońca mężczyzny poinformował, że nie wie, dlaczego oskarżony nie stawił się w sądzie.

Proces będzie się toczył za zamkniętymi drzwiami. Decyzję o tym, aby postępowanie sądowe miało charakter niejawny, sędzia Maria Hartuna uzasadniła ochroną interesu prywatnego pokrzywdzonej kobiety oraz drastycznymi okolicznościami sprawy, które mogą "narazić na szwank dobre obyczaje".

Dramat więzionej kobiety miał miejsce w małej kaszubskiej wiosce. Mieszkający w niej mężczyzna Mariusz Sz. przez cztery lata (od 2006 do 2010 r.) znęcał się nad swoją żoną. Dwa lata kobieta była więziona w piwnicy. Bito ją, głodzono i wielokrotnie gwałcono. Gwałtów dopuszczał się zarówno mąż, jak i - za jego przyzwoleniem - inne osoby. W czerwcu 2017 r. Mariusz Sz. został skazany za swoje czyny na 25 lat więzienia.

W osobnym śledztwie Prokuratura Rejonowa w Gdyni ustaliła personalia innych sprawców przestępstwa. Według śledczych byli nimi dwaj bracia męża ofiary - Andrzej i Marian Sz. oraz ich znajomy - Tadeusz B. Mieli oni wielokrotnie zgwałcić kobietę. Dochodziło do tego między styczniem 2009 a grudniem 2010 r., kiedy to kobieta była więziona przez męża w piwnicy. Na czas gwałtów ofiara była wiązana, zakładano jej też na worek na głowę.

Mężczyznom grozi do 15 lat więzienia. W trakcie śledztwa nie przyznali się do winy.

W procesie zakończonym w czerwcu ub.r. Mariusza Sz. - głównego oskarżonego w tej sprawie - uznano winnym fizycznego i psychicznego znęcania się ze szczególnym okrucieństwem nad żoną, a także dwoma córkami. Znęcanie się miało swój początek w 2006 r. i trwało do grudnia 2010 r., kiedy kobieta zwierzyła się rodzinie i - z jej pomocą - opuściła męża.

Poza więzieniem, głodzeniem i gwałceniem żony Mariusza Sz. oskarżono też o seksualne molestowanie czteroletniej córki. Zarzucono mu także fizyczne znęcanie się nad kolejną partnerką i jej synem (od 2012 do 2016 roku) oraz zagłodzenie na śmierć psa.

Ogłaszając w czerwca 2017 r. wyrok w sprawie Mariusza Sz., sędzia Marta Urbańska podkreślała, że żona oskarżonego "została uwięziona w zimnej, ciemnej piwnicy, w której pozbawiona była możliwości dbania o higienę osobistą, możliwości załatwiania swoich potrzeb fizjologicznych w godnych warunkach; była głodzona, zmuszana do spożywania posiłków ze związanymi rękami w pozycji klęczącej, a posiłki te były przygotowywane w sposób dla człowieka urągający jego godności". Sąd podał m.in., że kobieta była zmuszana do jedzenia chleba zmieszanego z wodą i nasieniem oskarżonego, a jedzenie to podawano jej w metalowej misce.

W uzasadnieniu wyroku sędzia przypominała, że kobieta została uwięziona, gdy młodsza z córek ukończyła pierwszy rok życia, a oskarżony uznał, iż "pomoc przy opiece nad dzieckiem nie jest już tak konieczna". Druga z córek miała wówczas "zaledwie ponad dwa latka". "Wielokrotnie doprowadzał ją (córkę) do obcowania płciowego, zmuszając do odbywania stosunków oralnych, dopuszczał się też innych czynności seksualnych, dotykając miejsc intymnych, masturbował się też w jej obecności" - przypominał sąd.

Sędzia zaznaczała, że okrutne zachowania wobec rodziny zakończyły się 28 grudnia 2010 r., gdy żona, "bojąc się o bezpieczeństwo swoich dzieci, zdołała wykrzesać z siebie tyle odwagi, by poprosić o pomoc matkę". Jak przypomniał sąd, niedługo potem do domu Sz. wprowadziła się inna kobieta z synem, nad którymi mężczyzna także się znęcał.

Dramat bliskich Sz. opisano w magazynie reporterów "Gazety Wyborczej" "Duży Format". Gazeta przytacza m.in. relację żony Sz. "W tej okropnej, ciemnej piwnicy zamykał mnie na kłódkę. W nocy otwierał, związywał ręce, nogi i wtedy gwałcił. Po wszystkim bił mnie po głowie. (...) Nawet spałam w tej piwnicy związana i czekałam, aż mnie rano rozwiąże. Wtedy wychodziłam, robiłam dzieciom śniadanie i obiad, którego nie mogłam zjeść. Z głodu byłam zmuszona jeść z wiaderka naszego psa Pinia. Były dni, że musiałam spać w lesie" - mówiła "GW" kobieta.

 



Źródło: niezalezna.pl, PAP

redakcja