Dziś prezydent Andrzej Duda zawetował nowelizację ordynacji wyborczej do Parlamentu Europejskiego. - Trochę żałuję tej decyzji - stwierdził w rozmowie z portalem niezalezna.pl eurodeputowany z ramienia PiS, Ryszard Czarnecki. Dodał, że prezydenckie weto wcale nie jest jednak na rękę opozycji.
Dziś prezydent Andrzej Duda zdecydował o zawetowaniu nowelizacji Kodeksu wyborczego, wprowadzającej zmianę w ordynacji wyborczej do europarlamentu. Zdaniem prezydenta, nowelizacja "w zbyt daleko idący sposób odbiega od zasady proporcjonalności".
CZYTAJ WIĘCEJ: Co dalej ze zmianą w wyborach do europarlamentu? Jest decyzja prezydenta Dudy
- Trochę żałuję tej decyzji, bo jednak nowa ordynacja wyborcza do Parlamentu Europejskiego likwidowała wielką wadę dotychczasowej ordynacji, mianowicie to, że wyborcy głosując, nie znali nawet liczby swoich przedstawicieli w Brukseli i Strasburgu
- mówił w rozmowie z naszym portalem eurodeputowany Ryszard Czarnecki.
Dodał, że prezydenckie weto nie jest "na rękę" opozycji.
- Paradoksalnie, opozycja nie ma się z czego cieszyć
- stwierdził Czarnecki.
- Nowa ordynacja rzeczywiście, faktycznie podnosi próg i pewnie byłaby zabójcza dla mniejszych ugrupowań, z kolei stara ordynacja jest o tyle niedobra dla opozycji, że będzie stanowiła pokusę do procesu antyjednościowego i poszczególne ugrupowania beda chciały szukać szansy na własną rękę
- tłumaczy europoseł.
Obecnie w wyborach do PE najpierw ustala się ugrupowania, które w skali kraju, w jednym ogólnokrajowym okręgu wyborczym, osiągnęły próg wyborczy 5 proc. Następnie pomiędzy te ugrupowania rozdzielane są wszystkie polskie mandatu do PE - ponad 50. Potem te mandaty, które danemu ugrupowaniu przypadły w wyniku rozdziału mandatów w skali kraju, są dzielone między 13 list okręgowych tego ugrupowania.
Nowelizacja stanowiła natomiast, że każdy z 13 okręgów wyborczych ma mieć przypisaną konkretną liczbę - co najmniej trzech - posłów wybieranych do europarlamentu. Czyli - jak zaznaczono w opinii Biura Legislacyjnego Senatu do nowelizacji - "w miejsce jednego ponad 50-mandatowego okręgu wyborczego (skutkującego wysoką proporcjonalnością i niskim efektywnym progiem wyborczym) wprowadza się 13 okręgów wyborczych liczących średnio 3,9 mandatu (co skutkuje wysoką dysproporcjonalnością wyborów i bardzo wysokim efektywnym progiem wyborczym)".
Obecnie, gdy podział mandatów do PE odbywa się w skali kraju, 13 okręgów w eurowyborach służy de facto do prezentacji okręgowych list kandydatów i później do wewnętrznego podziału mandatów zdobytych przez dane ugrupowanie.