Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Prawne maszkarony profesora Zolla. Witold Gadowski o autorytecie od siedmiu boleści

Profesor Andrzej Zoll – figura tyleż pyszna i żądna zaszczytów, co uwikłana w nieustanne wysługiwanie się silniejszym wiatrom. Dla michnikoidów jest uosobieniem autorytetu prawniczego, który zawsze – jak Wisława Szymborska – gotów jest z poważną miną uzasadnić każde złamanie prawa, byle było ono sygnowane przez Tuska i jemu podobne kreatury.

W przypadku Zolla rodzi się zatem pytanie: jaka to cecha jego umysłu czy dokonanie praktyczne sprawiło, że okadzany jest jako prawny autorytet? Ten człowiek wręcz sugerował poprzedniemu marszałkowi Sejmu, że nie od rzeczy byłoby odwołać zaprzysiężenie prezydenckie Karola Nawrockiego. Kiedy jednak zorientował się, że wiatry (szczególnie te od strony Stanów Zjednoczonych) wieją z przeciwnego kierunku, równie ochoczo wyparł się swoich sugestii. Teraz proponuje, aby „wyzerować” Trybunał Konstytucyjny! Czytając to językiem praktycznym aktualnej polityki, możemy stwierdzić, że daje podstawę prawną (jako „autorytet) do ordynarnego zamachu na niezależny organ państwowy i gotów jest patronować bolszewickiej czystce personalnej wewnątrz TK. Ciekawe, czy jak obecni kreatorzy warszawskich wiatrów politycznych en masse staną przed sądem oskarżeni o łamanie kulawej polskiej konstytucji, to również pan Zoll wybierze się wraz z nimi na ławę oskarżonych, aby dowodzić swoich wyjątkowo zagmatwanych racji?

O fenomenie „profesora Zolla” wiele opowiadał mi niezłomny profesor Władysław Mącior, niezrównany karnista i odważny działacz prawdziwej Solidarności. Dowodził on, że na Uniwersytecie Jagiellońskim pełno jest kreatur (tak się wyrażał) pokroju Buchały (jawnego kolaboranta PRL i PZPR), Ćwiąkalskiego (eksczłonka PZPR udającego zaangażowanie w opozycję) oraz Zolla (starannie wietrzącego wiejące wiatry i odpowiednio się do nich ustawiającego, dzięki czemu zawsze będącego na fali). Trudno się dziwić, że wszyscy wspomniani jak tylko mogli, atakowali i oczerniali dorobek obywatelski i naukowy profesora Mąciora. Był dla nich jaskrawym wyrzutem sumienia. Pamiętając o „dokonaniach” Zolla i całego pokolenia prawników wychowanych pod jego kuratelą, można zauważyć, jak dewastujące dla państwa bywa działanie tak politycznie zacietrzewionych „autorytetów” prawnych.

Obecny chaos i demoralizacja w polskich sądach, brak jednoznacznych norm moralnych, wedle których toczyłyby się procesy – skutkuje komunistycznym uwalnianiem od odpowiedzialności Najsztubów, Cimoszewiczów i wszystkich tych, którzy jawnie występują przeciwko polskiemu patriotyzmowi, i jednocześnie niemal automatycznym skazywaniem przeciwników postkomuny. Sam doświadczyłem tego na własnej skórze, gdy zostałem skazany za zniesławienie koncernu Ringier Axel Springer poprzez przypominanie brunatnych (czytaj: nazistowskich) powiązań założyciela tego koncernu i jego głośnych współpracowników. Wystraszony sędzia przewlekał proces, bowiem na rozprawach obecna była liczna publiczność, składająca się z polskich patriotów cytujących sędziemu „Rotę”. Kiedy jednak nadeszła pandemia i rozprawy odbywały się bez udziału stron i publiczności, z wyraźną ulgą skazał mnie, przyznając rację szwajcarsko-niemieckiemu koncernowi…

To właśnie Zoll i jemu podobni ponoszą główną odpowiedzialność z konstytucję uchwaloną w 1997 roku, która do naszego życia politycznego wprowadza trwały konflikt pomiędzy premierem a prezydentem i tym samym dewastuje państwo, wystawiając je na proste akcje ze strony służb specjalnych obcych krajów. To wyraźna zasługa „autorytetów” takich jak prof. Andrzej Zoll. Odnoszę wrażenie, że dla Polski najlepszym rozwiązaniem byłoby „wyzerownie” nie Trybunału Konstytucyjnego, a jednak dorobku samego profesora Zolla. Jednym słowem: bez niego byłoby nad Wisłą więcej świeżego powietrza.

Źródło: Gazeta Polska

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane