Polityka resetu wykluczała obciążanie Rosjan jakąkolwiek odpowiedzialnością. Żeby to zrobić, to trzeba było po prostu kłamać. To polskie media musiały kłamać - stwierdził redaktor naczelny "Gazety Polskiej" oraz prezes Telewizji Republika Tomasz Sakiewicz, odnosząc się do unikania - przez część mediów - walki o prawdę na temat tego, co zdarzyło się w Smoleńsku. Dziś Antoni Macierewicz zaprezentował nowe fakty dotyczące tragedii.
W poniedziałek przewodniczący podkomisji smoleńskiej przedstawił nowe fakty w sprawie katastrofy z dnia 10 kwietnia 2010 roku. Z zaprezentowanego mediom materiału dowiedzieliśmy się między innymi o obecności materiałów wybuchowych na fragmentach samolotu - co potwierdziły odczyty z detektorów. W protokole jednak tych informacji nie zawarto.
Co ciekawe, jedynym dziennikarzem, który zadawał pytania podczas konferencji był Michał Gwardyński z Telewizji Republika. Zdaniem Tomasza Sakiewicza, brak chęci ze strony innych mediów do rozwinięcia tematu wynika z faktu, iż temat smoleńska zawsze był wyciszany. - Polityka resetu wykluczała obciążanie Rosjan jakąkolwiek odpowiedzialnością - stwierdził.
"Żeby to zrobić, to trzeba było po prostu kłamać. To polskie media musiały kłamać. Ja pamiętam, jak ludzi wyrzucano z mediów, tylko dlatego, że mieli odwagę zapytać, co się stało w Smoleńsku (...) Te wszystkie stacje, te wszystkie media brały w tym udział"
"Ale jak oni mają potrzebę zamykania sali. Jak dziennikarze boją się zadać jakiegokolwiek pytania, to znaczy, że historia jest poważna. Oni sami to nakręcają, sami tak robią. W ogóle to, że nie ma cywilizowanej debaty, że nie można zadawać pytań, że można tylko ośmieszać jakiekolwiek badania naukowe w tej sprawie, że bierze się gości typu pan Lasek, pan Miller - generalnie bardziej od propagandy, niż od badań, bo widać wyraźnie, że oni raczej badań nie zamierzali przeprowadzać. Komisja Laska w ogóle nie miała niczego badać, ona miała tylko uprawiać propagandę, taki był jej status. Komisja Millera przepisała raport Anodiny"
Zdaniem Sakiewicza, pytanie, dlaczego nikt nie podniósł odpowiedzialności za te zdarzenia, powinno być skierowane m.in. do poprzedniej władzy. - Było takie uzasadnienie, że w tych sądach się nic nie uzyska, że trzeba dokonać reformy sądów, ale przez te 8 lat tej reformy nie zrobiono, co widzimy. Bez tej reformy sądów postawienie ich przed nimi a potem uniewinnienie, by sprawę zakończyło. Z drugiej strony walki chyba frakcyjne w samym PiSisie spowodowały, że Macierewicz w pewnym momencie był passe i lepiej pewnie było go przyciszać, więc on też się nie przebił. Ja nie twierdzę, że on sam jakichś błędów nie popełnił, które mu to utrudniły - mówił.
"Suma sumarum jest tak, że niezależnie od tego, co ci, którzy chcieli wyjaśnić prawdę źle zrobili, jakie błędy popełnili, to po drugiej stronie nie są osoby, które robią błędy - po drugiej stronie są osoby, które pomogły Putinowi schować prawdę o Smoleńsku. Ten ciężar jest nierówny, bo tu mamy do czynienia z nieudolnością, a tam mamy do czynienia ze zdradą. Ze zdradą, dotyczącą morderstwa na prezydencie i 95 towarzyszących mu osobach"