Polski prawnik skierował do sądu pozew przeciwko władzom niemieckiego kraju związkowego Meklemburgia-Pomorze Przednie. Zdaniem Polaka, naruszają one unijne traktaty, nakazując wykonywanie odpłatnych testów na koronawirusa osobom wjeżdżającym z zagranicy.
O sprawie informuje Radio Szczecin.
Rafał Malujda, polski prawnik, pracujący po obu stronach granicy polsko-niemieckiej, skierował do sądu administracyjnego w Greifswaldzie pozew przeciwko władzom kraju związkowego Meklemburgia Pomorze Przednie.
- Nam, jako lokalnej społeczności, która funkcjonuje w całym pasie przygranicznym, nie podobają się przepisy mówiące o odpłatnym testowaniu po powrocie z Polski. Rozumiemy, że trzeba wprowadzać różne środki ostrożności w związku z COVID-19, natomiast - w mojej ocenie - nie mogą one naruszać traktatów unijnych, (...) nie mogą naruszać swobodnego przepływu osób
- powiedział prawnik na antenie Radia Szczecin.
Money.pl podkreśla, że koszt takiego testu w Niemczech to ok. 30 euro.
- Podejmowane przez władze landu środki są nieproporcjonalne i stanowią przykład niezgodnej z unijnym prawej ukrytej dyskryminacji - powiedział Malujda, tym razem w rozmowie z money.pl.
Celem działań polskiego prawnika ma być przede wszystkim zmiana dotychczasowych zasad dot. testowania.
Niemcy już od kilku tygodni pozostają w reżimie dość ścisłego lockdownu. Pojawiają się głosy, że możliwe jest jego przedłużenie co najmniej do 14 marca. Jak wynika z wprowadzonych w Meklemburgii Pomorzu Przednim obostrzeń, pracownicy transgraniczni powinni co najmniej raz w tygodniu wykonać test na obecność wirusa SARS-CoV-2 (nie później niż 4 dni przed wjazdem lub po przyjeździe).