Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Polska

Polska atakowana przez rosyjską propagandę. Jak z tym walczyć? "Wkrótce rozwiązania"

Stanisław Żaryn wskazał, że prowadzona jest analiza, która ma wskazać, w jaki sposób skuteczniej walczyć z dezinformacją. - W ciągu najbliższych miesięcy zostaną opracowane założenia dotyczące propozycji i rozwiązań systemowych - powiedział pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej RP.

mg

Pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej RP Stanisław Żaryn podkreślił, że Polska coraz mocniej jest atakowana przez rosyjską propagandę i operacje dezinformacyjne. Dodał, że takie działania są coraz bardziej intensywne i bardziej złożone.

Reklama
"Operacje informacyjne, które uznajemy za największe zagrożenie to operacje, które korzystają z bardziej wyrafinowanych metod i nieoczywistych narracji, a służą do tego, żeby wywołać efekty korzystne dla Rosji bądź też efekty skutkujące pewnymi ułatwieniami dla osiągnięcia rosyjskich celów strategicznych"

– ocenił.

Dodał, że obecnie widać wyraźnie, że "Rosjanie bardzo mocno osadzają działania informacyjne w kontekście działań militarnych przeciwko Ukrainie, a zatem mamy do czynienia z pewnym kompleksem działań, w których te operacje informacyjne są podporządkowane celom wojennym".

Pytany o to, kto jest najbardziej podatny na działania dezinformacyjne, podkreślił, że takie działania są zagrożeniem dla wszystkich. "Wszyscy w równym stopniu możemy być i jesteśmy poddawani manipulacjom informacyjnym. Oczywiście dla analizy pewnych skutków działań informacyjnych podmiotów krajowych bardzo duże znaczenie ma to, czy w działania dezinformacyjne włączają się osoby wpływowe w danym społeczeństwie" - powiedział.

Wskazał, że chodzi zarówno o osoby pełniące funkcje publiczne obecnie lub w przeszłości, bądź też są osobami, których wpływ na opinię publiczną jest duży np. są popularni i rozpoznawalni.

"Z tego punktu widzenia działalność b. ambasadora Jacka Izydorczyka, czy Janiny Ochojskiej, a także działalność osób, które mają realny wpływ na opinię publiczną jest szczególnie szkodliwa, bowiem ich działania i skutki tych działań mogą ułatwiać osiąganie celów rosyjskiej propagandzie. To problem, który jest realny"

– ocenił.

Zaznaczył, że w ostatnich tygodniach i miesiącach coraz więcej osób, również w Polsce, tworzy różnego rodzaju przekazy, które są korzystne z perspektywy rosyjskiej propagandy.

"Te osoby są zresztą bardzo chętnie promowane przez rosyjski system propagandowy i każda wypowiedź, która wpisze się w działania Rosjan przeciwko Polsce jest bardzo chętnie i skrupulatnie odznaczana i promowana przez Rosjan"

– powiedział.

Odnosząc się do działań podejmowanych w celu skutecznej walki z dezinformacją podkreślił, że jako państwo będące na froncie walki informacyjnej "nie możemy być naiwni i udawać, że nie ma problemu".

"Jesteśmy poddawani bardzo agresywnym działaniom informacyjnym i to, co dzieje się w polskiej przestrzeni publicznej ma wpływ na bezpieczeństwo RP, a zatem musimy szukać różnych możliwości sankcjonowania, także zagrożeń o charakterze hybrydowym. Nie stać nas w tej chwili na naiwność i niezauważanie takiego problemu, co nie oznacza, że mamy gotowe recepty" - powiedział.

"Prowadzimy analizę, która ma wskazać, w jaki sposób skuteczniej walczyć z dezinformacją. W tej chwili mogę jedynie zapowiedzieć, że w przeciągu najbliższych miesięcy założenia dotyczące pewnych systemowych rozwiązań i propozycji zostaną opracowane. Co dalej, zobaczymy"

– zaznaczył.

Pytany o to ewentualne analizy tego, jak dezinformacja wpływa na nasze społeczeństwo, zaznaczył, że trzeba mieć świadomość, że analiza skutków działań dezinformacyjnych musi być prowadzona w dłuższej perspektywie. "Są prowadzone badania opinii publicznej, które wskazują w dłuższym czasie, gdzie pojawiają się niepokojące trendy i czy można te trendy przypisać do działań rosyjskiej dezinformacji" - mówił.

Dodał, że wskaźnikiem niepokojącym byłoby wzrastające poczucie zagrożenia, które byłoby odczuwalne przez polskie społeczeństwo i przybrałoby formą paniki społecznej. Chodzi m.in. o poczucie związane z niedowierzaniem w gwarancje sojusznicze i kwestię oceny tego, czy to Rosja prowadzi wojnę przeciwko Ukrainie i napadła ją w sposób nieuzasadniony, czy też były argumenty, które sprawiły musiała zaatakować Ukrainę.

"Wydaje się, że nie widać na razie bardzo daleko idących skutków działań rosyjskiej dezinformacji i propagandy, ale trzeba mieć świadomość, że skutki mogą się pojawić w przyszłości. Działania rosyjskie są bowiem prowadzone z pewnym dystansem czasowym i na pewno nie możemy spać spokojnie i czekać. Musimy neutralizować przekazy rosyjskie, bo niektóre skutki mogą być obliczone wręcz na wiele lat do przodu"

– podkreślił.

mg

Reklama