W niedzielę, w Sadzie Pamięci przy Muzeum Polaków Ratujących Żydów podczas II wojny światowej w Markowej na Podkarpaciu, odsłonięto tablicę, która symboliczne włączyła do programu „Zawołani po imieniu” rodzinę Józefa i Wiktorię Ulmów. Organizatorem uroczystości był Instytut Pileckiego.
Niedzielne wydarzenie w Markowej było zwieńczeniem trzydniowego IV zjazdu rodzin „Zawołani po imieniu”, które odbywało się na Podkarpaciu. Do uczestników uroczystości list skierował prezydent RP Andrzej Duda. Odczytała go dyrektorka Instytutu Pileckiego Małgorzata Gawin.
Jak zaznaczył Duda, od września 1939 r. zaczął się czas masowych zbrodni i prześladowań. Dodał, że najstraszniejszy los przypadł Żydom w okupowanej Polsce i Europie. „Ludobójstwo popełnione na narodzie żydowskim to jedna z największych zbrodni w dziejach” – podkreślił prezydent. W ocenie Dudy, Polacy, którzy ratowali Żydów w czasie niemieckiej okupacji są „naszymi narodowymi bohaterami na równi z tymi, którzy walczyli z bronią w ręku”.
W Markowej obecna była Ellen Goldman, która jest potomkiem Żydów ukrywanych w Markowej w czasie II wojny światowej. Jak mówiła w emocjonalnym wystąpieniu, to jej pierwsza wizyta w Polsce, choć zawsze chciała poznać kraj, w których żyli jej przodkowie. Powiedziała, że jej ojciec Aron Goldman urodził w 1912 r. w Kańczudze; jego rodzicami byli Haim Goldman i Ita Goldman z Markowej. Rodzina Ity prowadziła karczmę w Markowej na skrzyżowaniu dróg.
W roku 1913 mój dziadek rozpoczął proces, w którego wyniku moja rodzina przeniosła się do Stanów Zjednoczonych w poszukiwaniu nowego życia, wolnego od prześladowań. W roku 1914 moja babka oraz jej pięciu synów, w tym również mój ojciec, dołączyli do mojego dziadka w Nowym Jorku
– opowiadała Goldman.
Dodała, że jej rodzice rzadko rozmawiali o Holokauście. „Obawiali się, że tego typu historię byłyby dla nas przerażające, dlatego też, gdy pytałam mojego ojca o Markową, to jedyne, co był w stanie mi powiedzieć to to, że nic tam nie pozostało” – mówiła.
Jak zaznaczyła Goldman, dopiero później zrozumiała, że cała społeczność żydowska, w tym również wielu członków rodziny ojca, którzy pozostali w Polsce, zostali zamordowani przez Niemców. Przyznała, że kiedy zaczęła interesować się genealogią rodziny, dowiedziała się o tragicznych losach swoich przodków, a także o rodzinie Ulmów.
Ellen Goldman mówiła, że pocieszające jest, że „podczas tych przerażających czasów, pośród tego ogromnego koszmaru byli ludzie oraz całej rodziny, które, tak jak rodzina Ulmów miały odwagę, aby czynić to, co uważali za właściwe”. „Jedną z takich rodzin jest rodzina Szylarów, która mieszkała w Markowej, blisko rodziny Ulmów. Moi kuzyni, rodzina Weltzów, poprosili rodzinę Szylarów o to, aby pomogli im się ukryć. A rodzina się na to zgodziła” – powiedziała. Szylarowie wiedzieli, jaki los spotkał Ulmów i ukrywanych przez nich Żydów, mimo to nadal ukrywali Weltzów.
Dziś zgromadziliśmy się, aby oddać cześć rodzinie Ulmów i rodzinie Szylarów, którzy narażali swoje życie, aby pomóc swoim żydowskim sąsiadom
– powiedziała Ellen Goldman.
Jej zdaniem, ci ludzie wcielają w życie naukę chrześcijańską i judaizmu, która mówi, że „wszystkie boskie stworzenia są równe”. Goldman zwróciła uwagę, że najlepszym sposobem uczczenia rodziny Ulmów jest wyplenienie wszelkich objawów antysemityzmu.