Czy kiedykolwiek politycy podejmowali tak szeroko zakrojone działania wobec Prokuratury Krajowej? "Przyznam szczerze, że nie. To smutny okres, ale nie pamiętam wydarzenia, żeby to miało aż taką skalę" - mówił w Telewizji Republika prok. Robert Hernand, zastępca Prokuratora Generalnego.
Prokurator Generalny Adam Bodnar chce wysłać na przymusowy urlop zastępców, którzy nie zgadzają się z jego działaniami. Ogłosił, że polecił trzem prokuratorom wykorzystanie zaległego urlopu - od jutra do 15 marca.
Wśród osób, które otrzymały polecenie wykorzystania urlopu, jest prok. Robert Hernand - zastępca Prokuratora Generalnego. Gościł on w Telewizji Republika, gdzie zdradził szczegóły.
- Potwierdzam, otrzymałem polecenie udania się na zaległy urlop. Odpisałem panu Prokuratorowi Generalnego, że osobą, która jest uprawniona do udzielenia mi urlopu, jest pan Prokurator Krajowy - powiedział Hernand w rozmowie z Katarzyną Gójską.
Mimo zamieszania, jakie wywołały decyzje Adama Bodnara, prok. Hernand uważa, że do paraliżu PK nie doszło. - Prokuratura Krajowa pracuje, prokuratorem krajowym pan prokurator Barski - podkreślił Hernand.
Zastępca Prokuratora Generalnego podkreślił, że nie wyobraża sobie siłowego rozwiązania jako kolejnego działania wobec prokuratury.
Prokuratura Krajowa jest jednym z najważniejszych organów w państwie, każda prokuratura jest ważną instytucją. Nie wyobrażam sobie sytuacji, by nastąpiło wejście siłowe. Prokuratorzy mają immunitet w zakresie zatrzymania. Nie wyobrażam sobie sytuacji, że policja czy jakikolwiek inny organ siłowo wchodzi do prokuratury. To moim zdaniem niemożliwe, absolutnie.
"Wszyscy oczekują spokoju, realizowania ustawowych obowiązków prokuratury i prokuratorów. Ta sytuacja może wywołać elementy zapytania, czy prokuratura prawidłowo funkcjonuje" - dodał, wskazując, że prokuratorzy chcą pracować, realizując swoje obowiązki.
W ostatnich kampaniach wyborczych sporo mówiło się o "odpolitycznieniu prokuratury". Czy w historii III RP były jakiekolwiek inne wydarzenia wobec Prokuratury Krajowej, które były podejmowały przez polityków, a miałyby taką natężenie i skalę? - zapytała Katarzyna Gójska.
- Przyznam szczerze, że nie. To smutny okres, ale nie pamiętam wydarzenia, żeby to miało aż taką skalę - odpowiedział prok. Hernand.