W poniedziałek w pełnym składzie Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego orzekła, że wybory prezydenckie z lipca br. są ważne. Wcześniej SN rozpatrzył blisko 6 tys. protestów wyborczych. W zaledwie 92 przypadkach Izba uznała za zasadne (w całości lub w części) zarzuty w nich zawarte, jednak -w jej ocenie- nie miały one wpływu na wynik wyborów. Większość protestów (m.in. te złożone przez pełnomocnika komitetu Rafała Trzaskowskiego) została pozostawiona bez dalszego biegu.
W rozmowie na antenie radiowej Jedynki rzecznik Sądu Najwyższego sędzia Aleksander Stępkowski pytany był o krytyczne względem poniedziałkowej uchwały SN głosy polityków opozycji. Niektórzy z nich wskazywali, że uchwała podjęta została przez izbę powstałą na mocy nowej ustawy o SN z 2017 r., w której zasiadają sędziowie nominowani przez KRS w nowym składzie.
- Większość spośród polityków, którzy formułują tego typu wypowiedzi to posłowie lub senatorowie. Chciałbym im powiedzieć, że ich mandat poselski (lub senatorski -red.) wynika z tego, że ta sama Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych stwierdziła w zeszłym roku ważność wyborów parlamentarnych. A zatem jeśli oni się uważają za posłów (lub senatorów -red.), przyznają, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych jak najbardziej posiada kompetencje do stwierdzenia ważności wyborów zarówno do Sejmu i Senatu, jak i wyborów prezydenckich
- odparł rzecznik SN.
W rozmowie przytoczono też opinię b. szefa PKW Wojciecha Hermelińskiego, który wskazywał z kolei, że wybory prezydenckie zostały przeprowadzone z naruszeniem przepisów konstytucji, m.in. art. 128, który stanowi, że wybory prezydenta RP powinny zostać zarządzone na dzień przypadający nie wcześniej niż na 100 dni i nie później niż na 75 dni przed upływem kadencji urzędującego prezydenta. Hermeliński przypomniał też, że zgodnie z orzecznictwem Trybunału Konstytucyjnego nie powinno się zmieniać ordynacji wyborczej w okresie krótszym niż sześć miesięcy przed wyborami.
Odpowiadając na te zarzuty, rzecznik SN przytoczył uzasadnienie poniedziałkowej uchwały SN, w którym mowa o tym, że sąd w pełni podziela stanowisko Trybunału Konstytucyjnego akcentujące stabilność procesu wyborczego oraz prawa wyborczego. Jak wskazano, oznacza to, że poza "nadzwyczajnymi okolicznościami o charakterze obiektywnym" niedopuszczalne jest wprowadzanie istotnych zmian w prawie wyborczym w okresie sześciomiesięcznej "ciszy legislacyjnej" przed wyborami, które miałyby być organizowane w oparciu o nowe przepisy.
Równocześnie Sąd Najwyższy zauważył, że prawo wyborcze nie przewiduje rozwiązań adekwatnych do tak szczególnej sytuacji, jaka powstała w związku z pandemią wywołaną wirusem SARS-CoV-2.
"Stan epidemii, połączony z sytuacją nieodbycia się wyborów w konstytucyjnym terminie, w ocenie Sądu Najwyższego, mieści się w zakresie "nadzwyczajnych okoliczności o charakterze obiektywnym", wskazanych przez Trybunał Konstytucyjny"
- uznała w poniedziałek Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych.
- Nie wydaje się, żeby można było kwestionować w jakikolwiek sposób z punktu widzenia konstytucyjnego tę problematykę. Myślę, że sędzia Hermeliński, gdyby zapoznał się z uzasadnieniem wczorajszej uchwały SN, nie formułowałby w tak łatwy sposób swojej krytyki. Zazwyczaj jest tak, że najłatwiej dyskutuje się o książkach, których się nie czytało, jak również o wyrokach, których uzasadnień się nie czytało
- stwierdził rzecznik SN.