Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Polska

Policjanci zastali koszmarny widok. Dla 35-latki nie było już szans na ratunek

Niedzielna noc przyniosła tragedię na jednej z głównych arterii Poznania. W wypadku na ul. Grunwaldzkiej zginęła 35-letnia kobieta. Fiat Seicento uderzył w słup i stanął w płomieniach. Policja sprawdza, kto siedział za kierownicą.

Chwilę przed godziną 4:00 w nocy poznańscy strażacy odebrali dramatyczne zgłoszenie. Przed rondem Jana Nowaka-Jeziorańskiego samochód leżał przewrócony na bok, a z wraku buchały płomienie. To, co zastali na miejscu ratownicy, przeszło najgorsze oczekiwania.

Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że Fiat Seicento opuszczał rondo Jana Nowaka-Jeziorańskiego. Kierujący – jak wskazują śledczy – jechał z nadmierną prędkością. Auto zjechało na lewe pobocze, a następnie z impetem uderzyło w słup. Siła uderzenia była ogromna. Pojazd przewrócił się na bok i natychmiast zajął się ogniem. 35-letnia kobieta, która znajdowała się w aucie, zginęła na miejscu. Pomimo szybkiej reakcji służb ratunkowych, nie było dla niej ratunku.

W samochodzie znajdowała się także druga osoba – 31-letni mężczyzna. Został przewieziony do szpitala z obrażeniami. Co kluczowe dla śledztwa – u mężczyzny funkcjonariusze wyczuli wyraźną woń alkoholu. Teraz policja stoi przed najtrudniejszym pytaniem: kto faktycznie prowadził auto w momencie wypadku?

Na miejscu pracowali policjanci, strażacy oraz prokuratura. Zabezpieczono ślady, przeprowadzono oględziny wraku i dokumentację fotograficzną. Szczegółowe okoliczności tragedii wyjaśni śledztwo.

Źródło: niezalezna.pl