– To nie są informacje, a opinie – skrajnie nierzetelne opinie – powiedział eurodeputowany Prawa i Sprawiedliwości, prof. Ryszard Legutko, komentując kłamstwa na temat Polski i Polaków, które pojawiły się w zagranicznych mediach po Marszu Niepodległości, który 11 listopada przeszedł ulicami Warszawy.
Przypomnijmy, że wśród tych, którzy w skandalicznych słowach obraził 60 tys. uczestników Marszu Niepodległości, znaleźli się m.in. były współpracownik Hillary Clinton, który nazwał ich wprost "nazistami". Publikacje w podobnym tonie ukazały się też w CNN czy w WSJ.
"Defilada ekstremistów" - tak niemiecka "Sueddeutsche Zeitung" zatytułowała swą relację z Warszawy. Według autora Floriana Hassela co najmniej 60 tys. osób zebrało się pod symbolami w rodzaju przypominającej swastykę "Falangi".
"Dlaczego czarna Polska powinna budzić nasz strach" - takim tytułem rzymski dziennik "La Repubblica" opatrzył dwie strony komentarzy na temat Marszu Niepodległości.
Brytyjski "The Guardian" ocenił w komentarzu redakcyjnym, że "po prawie wieku po zakończeniu >>wojny wszystkich wojen<< Europa stoi w obliczu groźby zapomnienia o lekcjach XX wieku", w tym tej, jaką była deklaracja - "nigdy więcej"
Prof. Ryszard Legutko, w rozmowie z PAP, skomentował skandaliczne słowa, jakie padły w zagranicznej prasie.
W zachodnich mediach od dłuższego czasu pojawiają się nie informacje, a skrajnie nierzetelne opinie – ocenił.
Eurodeputowany PiS podkreślił, że szeroko rozpowszechnione w zachodnich mediach „informacje” o tym, że przez centrum Warszawy przeszła demonstracja 60 tys. „faszystów, a w niektórych wersjach – nazistów”, to zniekształcanie rzeczywistości.
Jak to nazwać? To przecież nie jest żadna informacja, to jest ordynarne kłamstwo – zaznaczył profesor.