Szczecinianie przez 90 minut dominowali na boisku, choć już w czwartej minucie mogli przegrywać 0:1. Mecz rozpoczął się kuriozalnym karnym. W drugiej minucie w polu karnym piłka trafiła w rękę Benedikta Zecha i sędzia Łukasz Szczech po konsultacji VAR wskazał na 11. metr od bramki Portowców. Piłkę ustawił sobie Erik Exposito i dał dowód na to, że nie zawsze hiszpański piłkarz jest zawodnikiem finezyjnym - posłał piłkę 20 metrów nad bramką.
W 21. min powinno, a właściwie wręcz musiało być 1:0 dla gospodarzy, ale w bramce Śląska popis dał Matus Putnocky. Najpierw obronił nogą strzał z główki Michalisa Maniasa, a kilka sekund później rękami dobitkę Srdjana Spiridinovicia. Minutę później znowu strzelał „Spiri” i znów górą był Putnocky. Tuż przed przerwą Putnocky po raz kolejny pokazał klasę i refleks przy strzale Sebastiana Kowalczyka, wybijając piłkę na róg.
Matus Putnocky bronił w nieprawdopodobnych sytuacjach
Słowacka ?? tarcza w bramce @SlaskWroclawPl! Matúš Putnocký nie dał się pokonać nawet w takich sytuacjach i zachował czyste konto ?#POGŚLĄ pic.twitter.com/cYpYctLgRC
— PKO BP Ekstraklasa (@_Ekstraklasa_) February 15, 2020
Na drugą część trener Vitezslav Lavicka pozostawił w szatni Exposito, wprowadzając za niego Czarnogórca Filipa Raicevica. Dla byłego napastnika AS Livorno był to debiut w polskiej lidze.
Kwadrans później przed własną publicznością zadebiutował Paweł Cibicki. Szwed, który dał impuls Pogoni tydzień wcześniej będąc jednym z głównych współautorów zwycięstwa, także tym razem miał szanse na trafienie na wagę trzech punktów. W 78. min zamykał akcję po dośrodkowaniu z rzutu wolnego. Uderzył z woleja, z linii pola karnego, ale znowu Putnocky zdołał odbić piłkę. Tak jak minutę później po strzale Jakuba Bartkowskiego głową – także z 16 metra. Śląsk oprócz rzutu karnego nie miał ani jednej okazji do zdobycia gola.
Pogoń Szczecin - Śląsk Wrocław 0:0
Sędzia: Łukasz Szczech (Kobyłka). Widzów 4 000.