Spielberg rozumiał, iż to co powiedział, odbije się w Polsce głośnym echem - podkreślił prezes fundacji From the Depths Jonny Daniels, komentując skandaliczne słowa reżysera. - Musimy być krytyczni wobec tej wypowiedzi - dodał.
- Jesteśmy winni Spielbergowi podziękowania i uznanie za przekazanie światu wiadomości o Holocauście, którą zawarł w "Liście Schindlera". Jednak jego ostatnia wypowiedź świadczyła o absolutnym braku zrozumienia, po co i dlaczego ten film powstał, a także niezrozumienia powodów, które za nim stały - powiedział PAP prezes fundacji From the Depths Jonny Daniels.
Daniels odniósł się w ten sposób do wypowiedzi reżysera Stevena Spielberga, który podczas debaty z okazji 25. rocznicy powstania filmu "Lista Schindlera" z 1993 r. w ramach Tribeca Film Festival w Nowym Jorku, wspominał pracę nad tym obrazem w Polsce. Jak podają m.in. polskie media, reżyser przywołał sytuację w której jedna z Polek krzyknęła do ubranego w mundur SS aktora Ralpha Fiennesa, że bardzo jej się ten mundur podoba i życzyłaby sobie, żeby Niemcy "tu wrócili i znów nas chronili".
"Prawdopodobnie w Polsce zostanę aresztowany, po tym jak znowu tam pojadę, za to co powiedziałem - odkąd uchwalili swoje prawo" - powiedział Spielberg.
"To jest oczywiste, że Spielberg rozumiał, iż to, co powiedział odbije się w Polsce głośnym echem" - ocenił Daniels. Jak podkreślił, "w tej sytuacji nie można zrobić nic więcej niż udowadniać, że w Polsce nikt nie podjąłby takich działań o których mówił Spielberg".
Prezes fundacji From the Depths dodał, że "można obwiniać Spielberga o jego wypowiedź, ale powodem dlaczego ludzie nie rozumieją całej tej sytuacji jest to, że nikt im tego nie wytłumaczył".
- Musimy być krytyczni wobec wypowiedzi reżysera, ale powinniśmy być również krytyczni w kwestii komunikacji - powiedział Daniels.