- My chcemy w ciągu kolejnych 4 lat, jeżeli społeczeństwo nam zaufa, postawić na kontynuację polityki społecznej i wzrost płac - powiedział w Chełmie prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński. Prezes partii rządzącej wskazał, że ten plan "łączy politykę społeczną i politykę rozwoju". - Wieczny polski kompleks, że jesteśmy biedniejsi od państw Zachodu może być zlikwidowany, jeśli nasza polityka będzie kontynuowana - zaznaczył.
Prezes PiS powiedział, że niedzielne wybory to wybór "między Polską plus a Polską minus".
"Polska plus, to jest Polska wielkich planów - tych już realizowanych i tych, które mają być realizowane. Wielkiej polityki społecznej za przeszło 80 mld zł rocznie"
- podkreślił.
Jarosław Kaczyński przypomniał m.in. o programie "500 plus", wyprawce szkolnej, lekach dla seniorów, pomocy dla niepełnosprawnych, podwyższeniu stawki godzinowej i płacy minimalnej oraz spadku bezrobocia.
"To są wszystko wyniki tej polityki"
- podkreślił.
"To jest zasadnicza zmiana sytuacji. Można powiedzieć, że te strumienie finansowe, które płynęły dotąd w ten sposób, że można było mówić w Polsce o wielkiej niesprawiedliwości, udział płac w PKB, w tym co rocznie wytwarzamy, był coraz niższy, że ten podział się zmienił. Zmienił się zasadniczo na rzecz zwykłych Polaków. I to jest droga, którą wybraliśmy i którą chcemy iść w dalszym ciągu"
- powiedział.
"My chcemy w ciągu tych kolejnych 4 lat, jeżeli społeczeństwo nam zaufa, postawić z jednej strony na kontynuację tej polityki społecznej, a z drugiej strony na wzrost płac"
- podkreślił.
Przypomniał, że od 1 stycznia płaca minimalna ma wynosić 2600 zł, rok później - 3 tys., a trzy lata później - 4 tys. Podkreślił, że takie działania mają doprowadzić do wzrostu wszystkich płac, nie tylko płacy minimalnej.
Wskazał, że to jest przemyślany plan, który "łączy politykę społeczną i politykę rozwoju".
Jarosław Kaczyński podkreślił, że celem Prawa i Sprawiedliwości jest polska wersja państwa dobrobytu.
"To jest coś bardzo konkretnego, to jest coś, co dotyczy naszych relacji z krajami, które są na zachód od naszych granic, tymi krajami, od których byliśmy właściwie zawsze w naszej historii biedniejsi. Chodzi o to, żeby nasz dochód na głowę, nasze kieszenie, nasze portfele były na tym samym poziomie, co tam. Chodzi o to, żeby ten wieczny polski kompleks, że jesteśmy biedniejsi i w tym sensie, można powiedzieć jakoś gorsi, żeby ten kompleks został zlikwidowany. On może być zlikwidowany, jeśli nasza polityka będzie kontynuowana"
- oświadczył.
Zdaniem prezesa PiS, żeby osiągnąć ten cel, konieczne jest wyrównanie sytuacji w poszczególnych regionach.
"Dzisiaj Lubelszczyzna, jeśli chodzi o dochód na głowę, mniej, niż jedna trzecia Warszawy, a Warszawa jest znacznie bogatsza, niż Niemcy. To jest sytuacja, którą nasi poprzednicy, a dzisiejsi przeciwnicy polityczni podtrzymywali. My to zdecydowanie odrzucamy. Naszą koncepcją jest polityka zrównoważonego rozwoju. Nie zrównoważymy tego rozwoju w ciągu jednej, dwóch, czy nawet trzech kadencji, ale to się będzie do siebie zbliżało i z czasem osiągniemy sukces, sukces pełen"
- podkreślił.
Prezes PiS oświadczył, że jest głęboko przekonany co do tego, że w polskim społeczeństwie, we wszystkich regionach kraju tkwi ciągle ogromny, niewykorzystany potencjał.
Zwrócił uwagę, że różnice między miastem a wsią są ciągle znaczne, choć już niewielkie.
"Zdołaliśmy je poważnie zmniejszyć, te wielkie transfery społeczne przecież dotknęły wsi, a wieś wspieramy także w innych dziedzinach związanych z produkcją. Doprowadzimy do tego, że dopłaty do hektara, jeśli chodzi o polskich rolników będą takie same jak na zachód od naszych granic, tak, jak w Niemczech"
- mówił.
Dodał, że w Komisji Europejskiej Polska obsadziła właśnie stanowisko komisarza ds. rolnictwa.