"Władze stolicy analizują możliwość ograniczenia zajęć pozalekcyjnych" – potwierdziła rzecznik prasowy urzędu miasta Ewa Rogala. Wygląda więc na to, że Rafał Trzaskowski miał pieniądze na "strefę relaksu" z palet, ma także na wsparcie homoseksualnych fundacji, jednak problemem jest spełnienie wyborczej obietnicy o wsparciu godzin pozalekcyjnych w szkołach.
O konsultacjach prowadzonych przez Biuro Edukacji stołecznej dzielnicy Białołęka w sprawie ograniczenia liczby zajęć pozalekcyjnych poinformował w ubiegłym tygodniu radny z tej dzielnicy Piotr Gozdek (PiS).
Z informacji uzyskanych w Biurze Edukacji wynika, że dyrekcje szkół otrzymały dyspozycje dotyczące oceny możliwości rezygnacji z zajęć dodatkowych
– powiedział Gozdek. Podkreślił, że dzielnicowe biuro miało otrzymać polecenie w tej sprawie z ratusza.
Polska Agencja Prasowa zwróciła się do służb prasowych urzędu miasta o wyjaśnienia w tej sprawie. W odpowiedzi przekazanej w czwartek Ewa Rogala napisała: "Analizujemy kwestię ewentualnych ograniczeń. 100 złotych rocznie na ucznia jednak na pewno pozostaje".
W ubiegłym tygodniu podczas posiedzenia Rady Warszawy dotyczącego m.in. przyszłorocznego budżetu miasta prezydent Rafał Trzaskowski przyznał, że program, w ramach którego stołeczne szkoły miały dostać po 100 zł rocznie na każdego ucznia na dodatkowe zajęcia dydaktyczne, jest zagrożony.
Zaznaczył jednak, że w przyszłym roku budżetowym będzie kontynuowany program "Warszawa dla uczniów". W jego ramach każda szkoła ma dostać po 100 zł na ucznia na sfinansowanie jego udziału w wydarzeniach kulturalnych i sportowych.
Podczas ubiegłorocznej kampanii wyborczej, Trzaskowski, jako kandydat na prezydenta miasta, zapowiedział dwa programy wsparcia dla uczniów. Pierwszy to "Warszawa dla ucznia", a drugi "Warszawska Dopłata dla Ucznia".
To moja kolejna propozycja w ramach "Programu Wspieramy Rodziny". 100 zł na zajęcia dodatkowe dla każdego ucznia w Warszawie pozwoli wyrównać możliwości rozwoju w szkołach w każdej dzielnicy
– zapowiadał w sierpniu 2018 r. na Twitterze.
Teraz okazuje się, że będzie problem w wywiązaniu się z obietnicy. Być może jego przyczyną jest niewłaściwe stawianie priorytetów przez stołeczny ratusz. Nie było bowiem problemu, by wydać ogromne kwoty na wsparcie dla fundacji prowadzącej ekskluzywny sexshop dla gejów lub na utworzenie "strefy relaksu" z palet.
Przypomnijmy, koszty powstania Strefy Relaksu oszacowano na 944 tys. zł. Urząd m.st. Warszawy wykazał, że 300 tys. zł kosztowała organizacja ruchu, zabezpieczenie i dzierżawa terenu, sprzątanie i podlewanie zieleni, wypożyczenie toalet, infrastruktura doprowadzająca wodę i prąd, zużycie wody i prądu, ochrona i koszty eventów, którymi zapełnione miały być 3 pikniki edukacyjne. 257 600 zł wydano na zieleń, a 386 400 zł na meble i elementy wyposażenia.
Jeszcze bardziej bulwersuje sprawa walczącej z rzekomymi wykluczeniami "Fundacji ReFForm", którą dotuje miasto Warszawa. Kierują nią właściciele... sieci sex shopów dla sadomasochistycznych gejów-fetyszystów.
Współpraca Fundacji ReFForm z miastem dopiero się rozwija - jedną inicjatyw finansowanych przez stołeczny ratusz jest bowiem projekt „Razem Plus II”, którego celem jest wsparcie nosicieli HIV w Warszawie. Wysokość grantu robi wrażenie: to 345 tys. zł na lata 2018-2020. W projekcie udział bierze pięć organizacji pozarządowych, w tym właśnie Fundacja ReFForm. Nazwa fundacji i sexshopów nie jest przypadkowo zbieżna, w obydwu zarządach są panowie Robert Strzelecki i Marcin Fröhlich.