- Ktoś, kto uprawiał pedagogikę wstydu i wtłaczał ją młodym pokoleniom, występował przeciwko Polsce, występował przeciwko Polakom - ocenił minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek w rozmowie z redaktor Katarzyną Gójską w programie Radiowej Jedynki "Sygnały dnia".
Katarzyna Gójska zwróciła uwagę, że dzisiaj polityka historyczna jest potężnym narzędziem geopolitycznym, a wręcz narzędziem agresji. - Chociażby w wykonaniu Federacji Rosyjskiej, ale nie tylko. (...) Cały czas uzasadnia swoją agresję, mordy i wszystkie obrzydliwe rzeczy, których dokonuje. Z kolei w Polsce mieliśmy taką sytuację, że tłumaczenie naszych najnowszych dziejów, uzbrajanie młodych Polaków w wiedzę, która pozwoliłaby im się skutecznie przeciwstawić tej agresywnej polityce historycznej ze strony Rosji, ale także Niemiec, czy Izraela, traktuje się w tym momencie jako coś, co jest złe i niszczące dla młodzieży. Jak pan na to patrzy? - zapytała.
Przemysław Czarnek ocenił, że "to nic nowego". - Robią to siły, które przeciwko Polsce i Polakom występowały zawsze. Ktoś, kto uprawiał pedagogikę wstydu i wtłaczał ją młodym pokoleniom, to właśnie robił - stwierdził.
- Rosja jest oczywiście jeszcze zupełnie odrębnym tematem, bo tam absolutnie indoktrynuje się społeczeństwo od wieków kłamstwem i na kłamstwie Rosja jest oparta od wieków. To, co się dzisiaj dzieje jest tylko pokłosiem tego kłamstwa. Tam, gdzie się gloryfikuje kłamstwo, nie ma nic z prawdy. (...) Zostawmy na razie Rosję, ale zobaczmy, co zrobili Niemcy, ze swoją polityką historyczną. Przecież nie kto inny, a gestapowiec w latach 50-tych wymyślił hasło "polskie obozy koncentracyjne". Zrobił to dlatego, że pracował w urzędzie, który musiał zmierzyć się z tym że świat nie chciał kupować niemieckich produktów, produkowanych dzięki Planowi Marshalla, bo cały czas pamiętano Niemcom, to co się działo podczas II wojny światowej. Wymyślono hasło "polskie obozy koncentracyjne" po pierwsze po to, żeby odkleić je od Niemców. A po drugie, żeby powoli przerzucać odpowiedzialność na Polaków. I to później przenikało i przenikało.
- zauważył.
Minister edukacji i nauki stwierdził, że "szczytem sukcesu propagandy niemieckiej są filmy fabularne". - "Nasze matki, nasi ojcowie" - trzyczęściowy niemiecki film, produkowany przez państwową niemiecką telewizję za kosmiczne pieniądze, promowany za kosmiczne pieniądze. Obejrzało go 2/3 Niemców. Zrobiono go po to, tylko żeby sami Niemcy nie stali już w prawdzie, ale ujrzeli siebie jako potomków tych, którzy byli normalni a "tak naprawdę" najechani zostali przez nazistów i sami byli ofiarami II wojny światowej. W tym samym filmie nasi żołnierze Armii Krajowej zostali pokazani wyłącznie jako antysemici - powiedział.
- W tym czasie co robiła Polska? Produkowała filmy: "W ciemnościach", "Pokłosie", "Ida", które wyłącznie szkalowały. Jeżeli już powstawały filmy dotykające spraw Polski, to tylko szkalowały Polaków, pokazując ich w złym świetle, wyłącznie jako: szmalcowników, ludzi zacofanych. Tak tylko nas pokazywano. Nikt nie chciał filmów na przykład "Bitwa o Anglię". Gotowe scenariusze bohaterstwa Polaków ze wszystkich frontów tej wojny w ogóle nie doczekały się wówczas realizacji. Ta propaganda osadzona na pedagogice wstydu skończyła się. Dzisiaj podręcznik i przedmiot - historia i teraźniejszość - ma pokazać Polskę w prawdzie i to boli tych, którzy prawdę przed Polakami ukrywali
- dodał.
♦ #SygnałyDnia: Gościem audycji jest @CzarnekP (minister @MEIN_GOV_PL). https://t.co/2h7NElS0n8
— Jedynka – Program 1 Polskiego Radia (@RadiowaJedynka) June 27, 2022