- Kidawa-Błońska mówiła, że Jarosław Kaczyński kocha tylko Polskę i jego nie obchodzi Europa, co nie jest prawdą. Interesuje nas, jak wygląda Europa, w jaki sposób kontynent się rozwija, bo to wpływa na nas, jako że jesteśmy naczyniem połączonym. Ale tak - najpierw kochamy Polskę. Jestem z tego dumny. To jest fundamentalna różnica i nie traktowałbym tego jako zarzutu - mówił europoseł PiS Dominik Tarczyński na antenie Telewizji Republika.
Posłowie Prawa i Sprawiedliwości prowadzą w ten weekend spotkania z wyborcami w największych miastach Polski.
- Postawiliśmy pierwszy krok ku zwycięstwu, ku powrotowi do władzy i to jest marsz, który rozpoczęliśmy już dzisiaj. Pokazujemy to, o czym mówiliśmy wcześniej: Polska jest jedna i nie skupiamy się tylko na wielkich ośrodkach, ale też na mniejszych - jesteśmy w różnych miejscach kraju
- mówił Dominik Tarczyński na antenie Telewizji Republika.
Jak zaznaczył europoseł PiS , "bardzo istotne jest to, co dziś usłyszeliśmy" od byłego premiera.
- Mateusz Morawiecki mówił o tym, że chce wlewać nadzieję i pokazać, kim jesteśmy jako partia, która zwyciężyła, ale zwyciężyła za mało. Chciałbym prosić o to, żeby nie używać określenia, że przegraliśmy wybory. Wygraliśmy je, tylko trzeba zastanowić się, dlaczego wygraliśmy je za mało
- przypomniał, wskazując zarazem, że w spotkaniach z Polakami politycy PiS pragną pokazać różnice pomiędzy PiS a Koalicją 13 grudnia. Odpowiedzieć na pytanie: "kim jesteśmy", "jaka jest fundamentalna również między nami - obozem patriotycznym, a tzw. atrakcyjnymi Europejczykami", "co różni nas w postrzeganiu Polski, w realizacji programów politycznych i jak to wpływa na Polskę i Europę".
- Fundamentalna różnica jest taka, że my zrobimy dla Polski wszystko. Kidawa-Błońska mówiła, że Jarosław Kaczyński kocha tylko Polskę i jego nie obchodzi Europa. Co nie jest prawdą. Interesuje nas, jak wygląda Europa, w jaki sposób kontynent się rozwija, bo to wpływa na nas, jako że jesteśmy naczyniem połączonym. Ale tak - najpierw kochamy Polskę. Jestem z tego dumny. To jest fundamentalna różnica i nie traktowałbym tego jako zarzutu. To po pierwsze. Po drugie - sposób realizowania polityki jest skupiony najpierw na nas, potem martwimy się o sąsiadów. Mam wrażenie, że nasi konkurenci martwią się najpierw o to, co powiedzą sąsiedzi, głównie Berlin, a dopiero potem zastanawiają się, jakie będą tego skutki w Polsce
- zaznaczył europoseł PiS.