Wszyscy powinniśmy pracować, aby propozycje programowe były jak najlepsze, bo to program wyborczy powinien być kwestią kluczową. To, czy opozycja zaproponuje wspólną listę wyborczą, czy kilka osobnych, nie ma dla mnie większego znaczenia, chociaż przeciwnika nigdy nie należy lekceważyć. Dla nas istotne są sprawy Polaków, a nie wewnętrzne problemy opozycji. Koniec końców to wyborcy zdecydują – mówi Beata Szydło, była premier, obecnie eurodeputowana PiS, w rozmowie z Janem Przemyłskim.
Donald Tusk, wracając do Polski, deklarował, że jego celem jest zjednoczenie opozycji i budowa wspólnej listy na najbliższe wybory parlamentarne. Plan ten na razie wydaje się daleki od realizacji. Jak Pani ocenia to, co obecnie dzieje się na opozycji, i próby lidera PO przekonania innych do poparcia jego wizji wspólnej listy wyborczej?
Mówiąc szczerze, niespecjalnie przejmuje mnie los opozycji, to są ich problemy. Koncentruję się na tym, aby moje ugrupowanie ponownie zdobyło zaufanie wyborców i nadal mogło służyć Polsce i Polakom. Interesują mnie sprawy zwykłych ludzi, to na nich się skupiamy. Wszyscy powinniśmy pracować, aby propozycje programowe były jak najlepsze, bo to program wyborczy powinien być kwestią kluczową. To, czy opozycja zaproponuje wspólną listę wyborczą, czy kilka osobnych, nie ma dla mnie większego znaczenia, chociaż przeciwnika nigdy nie należy lekceważyć. Dla nas istotne są sprawy Polaków, a nie wewnętrzne problemy opozycji. Koniec końców to wyborcy zdecydują.
Odwiedzając różne regiony w Polsce, szef PO składa różne obietnice. Był między innymi kredyt za 0 proc., tzw. babciowe i inne rzeczy. Jak Pani ocenia te deklaracje?
Przede wszystkim uważam, że po ewentualnym zwycięstwie Koalicja Obywatelska nie spełni swoich obietnic. Programy społeczne są zawsze cenione przez wyborców, Donald Tusk doskonale o tym wie. Warto jednak przypomnieć sobie rok 2011, kiedy to PO obiecywała, że nie podniesie wieku emerytalnego. Wiemy, jak to się skończyło. Politycy opozycji wielokrotnie pogardliwie wypowiadali się o naszych programach społecznych, nazywając je „rozdawnictwem i tworzeniem marginesów społecznych”, „ochłapami” czy „pieniędzmi dla patologii”. To jest najlepszy dowód, że nie można im ufać, jeśli chodzi o projekty społeczne.
Uważa Pani, że jeżeli Platformie Obywatelskiej niedługo przed wyborami sondaże nie będą dawały szans na wygraną, to politycy tej partii mogą chcieć wymienić swojego lidera na Rafała Trzaskowskiego?
Być może. Jak dobrze pamiętamy, taka sytuacja miała już miejsce w kampanii prezydenckiej w 2020 r., kiedy to Rafał Trzaskowski zastąpił Małgorzatę Kidawę-Błońską jako kandydat Platformy. Nie zmienia to jednak faktu, że w wyborach prezydenckich przegrał z panem prezydentem Andrzejem Dudą. Można więc założyć, że nie odniesie sukcesu również jako kandydat na stanowisko premiera.
Jako „dyżurny rezerwowy” wtedy przegrał, przegra i teraz.