- To zaczyna się od sprzeciwu wobec obcości i inności, jak to miało miejsce w lipcu w Białymstoku. My jesteśmy dla nich tymi innymi. "Strefy wolne od LGBT" przypominają nazistowskie akcje przeciw Żydom w naszych miastach. Co będzie następne? To niszczy społeczeństwo i demoluje demokrację - takimi słowami do uczestników sobotniego marszu środowisk LGBT w Katowicach zwracał się... wiceburmistrz Kolonii, Andreas Wolter, który otworzył paradę.
W sobotę ulicami Katowic przeszedł Marsz Równości. Jak szacuje policja, wzięło w nim udział około 2 tys. osób i na trasie przemarszu nie doszło do incydentów, a niewielkie grupy kontrmanifestantów od pochodu oddzielała policja.
Paradę środowisk LGBT otworzył wiceburmistrz miasta partnerskiego Katowic – niemieckiej Kolonii - Andreas Wolter.
W wygłoszonym po angielsku przemówieniu Wolter przekonywał, że uczestnicy marszu pokazują "swoje prawdziwe barwy" – swój opór wobec autokratów, nacjonalistów i szowinistów; pokazują "swoją różnorodność wobec tych, którzy marzą o heterogenicznym społeczeństwie".
- Jesteśmy tu, ponieważ nie zgadzamy się, aby nasza solidarność została nam odebrana
- mówił.
Jak powiedział, pojęcie równości – jednocześnie jednego z podstawowych ludzkich praw – wiąże się z demokracją i sprzeciwem wobec dyskryminacji.
- Chcemy w końcu równych ludzkich praw także tu, w Polsce
- zaakcentował Wolter.
- Walczymy o demokrację, rządy prawa, godność i samookreślenie, przeciw nienawiści, przemocy i wykluczeniu
- podkreślił Wolter.
Wiceburmistrz Kolonii w swoje przemówienie wplótł również odniesienia do nazistowskich Niemiec.
Jak dodał, 80 lat po tym, jak nazistowskie Niemcy rozpoczęły w Polsce drugą wojnę światową, przeszłość ukazuje prawdę o populizmie, rasizmie i wykluczeniu.
- To zaczyna się od sprzeciwu wobec obcości i inności, jak to miało miejsce w lipcu w Białymstoku. My jesteśmy dla nich tymi innymi. "Strefy wolne od LGBT" przypominają nazistowskie akcje przeciw Żydom w naszych miastach. Co będzie następne? To niszczy społeczeństwo i demoluje demokrację. Sprzeciwiamy się temu, bo wierzymy w nasz wspólny dom – Europę
- deklarował wiceburmistrz czwartego co do wielkości miasta Niemiec.
Jak otwierające przemówienie Woltera na sobotnim marszu tłumaczyła wiceprezes głównego organizatora marszu, stowarzyszenia Tęczówka, Aleksandra Kossak? Tym, że władze Katowic "póki co nie mają czasu, by tutaj się zjawić".
Kossak przedstawiła także manifest stowarzyszeń organizujących katowicki marsz. Znalazły się w nim postulaty m.in. "zmian prawnych chroniących grupy dyskryminowane, w szczególności zmian w zakresie mowy nienawiści wobec osób LBGTQIA+, zdecydowanych instytucjonalnych reakcji na wszelkie przejawy dyskryminacji i wprowadzenia powszechnej edukacji antydyskryminacyjnej, przede wszystkim w szkołach i instytucjach publicznych".
Wśród innych postulatów znalazły się: "wprowadzenie równości wobec prawa, czyli równości małżeńskiej osób tej samej płci, adopcji dzieci i prawa spadkowego, uregulowań prawnych i medycznych dotyczących osób transpłciowych i interpłciowych, służących uznaniu i umocnieniu różnorodności płciowej".
Marsz po przejściu części alei Korfantego i przez katowickie Rondo zakończył się przed Pomnikiem Powstańców Śląskich. Jak powiedziała przed rozpoczęciem pochodu Kossak, wzięli w nim udział politycy, m.in. unijna komisarz Elżbieta Bieńkowska, europoseł Łukasz Kohut i posłanka Monika Rosa.