- Donald Tusk chcąc powołać komisję śledczą sprawił, że została podniesiona ranga zeznań Marcina W. - mówił na antenie TVP Info redaktor naczelny "Gazety Polskiej" oraz "Gazety Polskiej Codziennie" Tomasz Sakiewicz, komentując inne zeznania świadka, w których mowa o gigantycznej łapówce. - O tym, czy w reklamówce faktycznie były pieniądze, wie tylko Donald Tusk, jego syn i Marcin W. - dodał.
Prokuratura Krajowa upubliczniła w środę wieczorem na swojej stronie sześć protokołów dotyczących zeznań wspólnika biznesowego skazanego za podsłuchy najważniejszych osób w państwie Marka Falenty - Marcina W. Ujawnienie tych materiałów zapowiedział wcześniej prokurator generalny Zbigniew Ziobro.
W jednym z protokołów możemy znaleźć informację o tym, że Marcin W. nazywa Donald Tuska "szefem wszystkich szefów". Pytany o to, dlaczego użył takiego sformułowania odparł, że Donald Tusk był wtedy nie tylko premierem, ale i - według niego - "szefem największej mafii w Polsce".
W innym z zeznań wspólnika Marka Falenty Marcina W. powiedział on, że wręczył łapówkę w wysokości 600 tys. euro. osobie o inicjałach M.T. Marcin W. zeznaje, że jego firma, "miała być buforem polskości", ponieważ chodziło o to, aby węgiel z Rosji nie trafiał do firmy C bezpośrednio z Rosji. Jego firma - jak zeznaje - miała w 2014 r. podpisać umowę z firmą C na dostawy tego surowca. "O tym, że transakcja została dopięta świadczy fakt, że ja osobiście wpłacałem w biurze F razem z nim prowizję za zgodę na tą transakcję. Ta prowizja była bardzo duża. Mam pełna świadomość, że ta prowizja to była łapówka" - zeznał Marcin W.
Jak dodał, postawił F. warunek, że zgadza się na tak wysoką łapówkę, wtedy gdy M T przyjdzie po nią osobiście. "Pytałem F, czy to są pieniądze dla samego >>szefa szefów<<, czyli Donalda Tuska. Odpowiedź F była następująca: >>Nie, są to pieniądze partyjne i dlatego zawsze będziemy bezpieczni<<" - zeznał.
Tymczasem po dotyczącej afery taśmowej publikacji "Newsweeka", politycy Platformy Obywatelskiej chcą powołania komisji śledczej. Z tym pomysłem wyszedł szef partii Donald Tusk, który stwierdził, iż jest to potrzebne, aby "nikt w Polsce nie mógł snuć domysłów, że tak naprawdę władza PiS została zamontowana przez rosyjskie służby". Jego zdaniem "tylko komisja śledcza mogłaby wyjaśnić wpływ rosyjskich służb na energetyczną politykę" rządu.
Warto przypomnieć, że w związku z ujawnieniem rozmów z restauracji "Sowa i Przyjaciele", chciano powołać taki organ w 2015. Wtedy jednak politycy z ugrupowania Donalda Tuska byli temu przeciwni.
Sprawę skomentował na antenie TVP Info redaktor naczelny "Gazety Polskiej" oraz "Gazety Polskiej Codziennie" Tomasz Sakiewicz.
- Trzeba sprawdzić, czy tej wpłaty dokonano, bo to, że ktoś mówi, że dał na fundację, to po pierwsze: mogła być to nieprawda, a po drugie: znamy polityka, który był lekarzem, ale tez przyjmował środki niby na fundację, a nie wszystko tam trafiało (...) Donald Tusk chcąc powołać komisję śledczą sprawił, że została podniesiona ranga zeznań Marcina W.
- mówił.
Sakiewicz przypomniał, że dwa lata temu "Gazeta Polska" publikowała jego zeznania z zastrzeżeniem, że ma wątpliwości co do wiarygodności tego świadka - "różne rzeczy wyglądają dziwnie, ale jeżeli są prawdziwe, to rzeczywiście trzęsienie ziemi".
- Sprawa łapówki dla Donalda Tuska powinna zakończyć jego karierę w jakimkolwiek życiu publicznym, nie tylko w PO
- dodał. Podkreślił też, że o tym, czy w reklamówce faktycznie były pieniądze w takiej wysokości wie tylko Donald Tusk, jego syn i Marcin W. A skoro na podstawie zeznań tego samego człowieka w podobnej sprawie szef PO chce powoływać komisję śledczą...
- mówił.