Od kilku dni politycy totalnej opozycji lansują narrację, zgodnie z którą wypuszczone w tonie sensacji przez Onet taśmy mają niejako odwrócić uwagę od sedna afery podsłuchowej. Tymczasem prezydent Andrzej Duda w zaledwie kilku zdaniach dosadnie wyjaśnia, na czym polega różnica rozmów nagranych polityków PO i lansowanego przez Onet nagrania z udziałem Mateusza Morawieckiego.
W odniesieniu do publikacji Onetu, politycy totalnej opozycji błyskawicznie zaczęli lansować tezę, zgodnie z którą nagrania z udziałem premiera Morawieckiego mają dowodzić tego, że w znanych z afery taśmowej rozmowach polityków PO również nie ma nic nadzwyczajnego. Nic z tych rzeczy! Te zapędy totalnych i ich narrację błyskawicznie studzi prezydent Andrzej Duda i wskazuje na kilka istotnych faktów.
W wywiadzie dla „Super Expressu” prezydent został zapytany, czy to, co słychać na tzw. „taśmach Morawieckiego”, w jakiś sposób zmienia jego postrzeganie premiera.
- Nie, bo ja premiera Morawieckiego bardzo dobrze znam. I to z czasów, kiedy nie był jeszcze politykiem i doradzał mi w kwestiach gospodarczych w czasie kampanii prezydenckiej. Pełnił wtedy funkcję czysto biznesową, bo był prezesem prywatnego banku. I to, że rozmawiał w restauracji na tematy związane z funkcjonowaniem pewnego systemu finansowego, czy w ogóle realiami świata finansowego i przedstawiał swoją ocenę, wcale mnie nie zadziwia. Zresztą o tym, że istnieją nagrania rozmów prezesa Morawieckiego, było wiadome od dobrych kilku lat. Nie było to dla mnie jakieś wielkie zaskoczenie – mówi prezydent.
Ponadto, jak podkreśla prezydent, w tym, co mówi Mateusz Morawiecki na tych taśmach, nie widzi „nic nadzwyczajnego”. W przeciwieństwie do nagrań z udziałem polityków PO.
Jak już informowaliśmy politycy totalnej opozycji ze wszystkich sił usiłują powiązać premiera Morawieckiego z aferą taśmową. We wczorajszej „Kropce nad i” w TVN24 gościł Radosław Sikorski. Ten sam, który na ujawnionych przed laty nagraniach mówił „zrobiliśmy laskę Amerykanom”, a o rektorach polskich uniwersytetów – „ku***y i nieroby”. Co mówi dziś o „nowych” nagraniach? Przekonuje, że „sprawa dotyczy nie tylko jednego obozu politycznego”. Przeprasza też za swoje słowa i próbuje odwrócić kota ogonem.
CZYTAJ WIĘCEJ: Sikorski zapytany o aferę taśmową przeszedł samego siebie! Co powiedział?
- Nie ma to porównania z tymi nagraniami, na których rozmawiali ze sobą politycy PO i ludzie pełniący wtedy bardzo ważne funkcje publiczne. Przecież była tam mowa o próbach wpływania na wynik wyborów czy załatwiania prywatnych interesów przy wykorzystaniu aparatu państwa. Nie ma w ogóle co porównywać tych rozmów, jeżeli chodzi o ich treść [...] Nie widzę w sensie politycznym w nich nic nagannego. Nie ma tam nic, co by wskazywało na to, że mamy do czynienia z jakimś przestępstwem czy, jak to mówi się popularnie, przekrętem – wyjaśnia Andrzej Duda.
Na pytanie, czy jego zdaniem taśmy nie zaszkodzą szefowi rządu, Duda podkreślił, że „wszyscy patrzą na nie rozsądnie”.
- Inne są bowiem oczekiwania wobec człowieka, który jest premierem, a inne są wobec kogoś, kto jest po prostu prezesem banku komercyjnego, który działa na rynku biznesowym. To są zupełnie inne role - tłumaczył prezydent.