Wczoraj w Warszawie odbył się Marsz Rotmistrza Witolda Pileckiego, upamiętniający bohaterskiego oficera Wojska Polskiego, więźnia KL Auschwitz, do którego dobrowolnie się dostał, aby zorganizować tam ruch oporu i stworzyć pierwsze raporty o ludobójstwie dokonywanym przez Niemców.
Po trzech latach uciekł z Obozu Zagłady. W 1948 roku został przez komunistyczne władze Polski Ludowej skazany na śmierć i zamordowany.
Data Marszu ma wymiar symboliczny, bowiem właśnie tego dnia obchodziliśmy 117. rocznicę urodzin Witolda Pileckiego.
Podczas uroczystości, pod pomnikiem upamiętniającym rotmistrza przemawiał m.in. minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński.
Po raz ósmy ulicami stolicy przeszedł warszawski marsz rotmistrza, który upamiętnił jednego z największych bohaterów nie tylko w dziejach Polski, ale i świata. To te młode pokolenia Polaków same sobie postawiły za wzór Witolda Pileckiego, kilkanaście lat temu i te zmiany w Polsce, jakie zaszły w ostatnich latach, w jakimś senie są owocem tej odwagi
- powiedział minister.
Głos zabrał także wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki.
Polska, która nosiłaby właśnie ze sobą takie uniwersalne, ponadczasowe wartości i zasady, jak Witold Pilecki, byłaby naturalnie silniejsza. On wierzył, że wygra. (...) Ci, ludzie, którzy zakopali go tam na Łączce, przegrali
- stwierdził Jaki.
To Witold Pilecki wygrał i jest nieśmiertelny, i będzie nieśmiertelny (...)
- dodał.