"Zaobserwowaliśmy grupy, głównie młodych osób, które próbują wejść na teren działań policjantów. Takie zachowanie jest niebezpieczne oraz utrudnia pracę funkcjonariuszy" - powiedziała rzeczniczka prasowa małopolskiej policji Katarzyna Cisło. Podinspektor zwróciła uwagę, że należy stosować się do poleceń służb.
Policja zdementowała podaną wcześniej informację, że 57-latek poszukiwany za zabójstwo w Starej Wsi na Limanowszczyźnie był tam w niedzielę rano widziany po raz drugi. To nie był ten człowiek - powiedziała mediom Cisło.
Dodała, że odgłosy podobne do wystrzałów, które słyszeli okoliczni mieszkańcy, nie były efektem użycia broni palnej. Okazało się, że to nie była broń ostra, to były odgłosy wybuchu petard - powiedziała rzeczniczka.
Od piątku trwa obława na mężczyznę. Policjanci zacieśniają krąg. W akcji bierze udział co najmniej kilkuset funkcjonariuszy - podała podinsp. Cisło.
Kłusownik, który umie się ukrywać
Były policjant, ekspert ds. przestępczości z Collegium Civitas Andrzej Mroczek pytany, dlaczego poszukiwany pojawił się w pobliżu swojego domu, ocenił, że są trzy prawdopodobne scenariusze. „Pierwszy to uzupełnienie zapasów egzystencjonalnych, czyli pożywienia” - powiedział.
Drugi scenariusz zakłada, że 57-latek krążył w obrębie swojej posesji, by dotrzeć do skrytki, w której mógł mieć ukrytą broń lub amunicję. „Trzecie rozwiązanie to eskalacja swojego postępowania, np. poprzez zastraszenie sąsiadów i doprowadzenie sytuacji do jeszcze bardziej kryzysowej” - tłumaczył ekspert.
Z nieoficjalnych informacji wynika, że mężczyzna trudnił się kłusownictwem. Zdaniem Mroczka, doświadczenie to sprawiło, że poszukiwany nie potrzebuje pomocy osób trzecich w ukrywaniu się. „Do kłusownictwa przygotowuje się różnego rodzaju pułapki na zwierzynę czy ukrycia, by na tę zwierzynę polować, więc na pewno ma doświadczenie, jeżeli chodzi o przetrwanie w takim terenie” - ocenił rozmówca.
„On jest po prostu samotną zwierzyną, która porusza się według swoich reguł na terenie, który doskonale zna” - podkreślił.