Paweł Olechnowicz, wieloletni prezes Grupy Lotos, który pod koniec stycznia został zatrzymany przez Centralne Biuro Antykorupcyjne udzielił wywiadu, w którym kreuje się na ofiarę całego zamieszania. Przekonuje on, że stał się celem przez to, że sprzeciwiał się połączeniu Lotosu z Orlenem. Tymczasem fakty są zupełnie inne. Jeszcze w 2007 roku nawet politycy PO wypowiadali się o takim połączeniu pozytywnie, a w 2011 roku Donald Tusk nie widział niczego złego w planach... sprzedaży Lotosu Rosjanom.
Olechnowicz został zatrzymany przez CBA w związku ze śledztwem dotyczącym wyrządzenia znacznej szkody majątkowej w firmie, jednak gdański sąd odrzucił wniosek prokuratury o jego tymczasowe aresztowanie. Były prezes Grupy Lotos udzielił wywiadu, który ukazał się na łamach „Dziennika Gazety Prawnej”, z którego wynika, że w całej sprawie widzi on siebie w roli ofiary.
Moja wiedza była komuś nie na rękę. Przejęcie Lotosu przez Orlen to zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego Polski. Przecież w nim państwo ma tylko 27 proc. udziałów. [...]. A ja jestem pewien, że połączenie aktywów dwóch największych firm paliwowych jest o tyle ryzykowne, że jeśli ktoś chciałby zrobić coś niebezpiecznego, z wrogim przejęciem włącznie, będzie mógł to przeprowadzić. I mając to na względzie, nie wolno do fuzji dążyć. Poza tym Orlen i Lotos, dwie firmy giełdowe, mają zbudowane swoje struktury, które po połączeniu trzeba będzie zredukować. To będzie wpływało na zmniejszenie miejsc pracy w Polsce.
- mówi Paweł Olechnowicz, były prezes zarządu Grupy Lotos w rozmowie z Magdaleną Rigamonti na łamach „Dziennika Gazety Prawnej”.
Z ustaleń portalu niezalezna.pl ze źródeł zbliżonych do kierownictwa PKN Orlen wynika, że groźby Olechnowicza dotyczące ewentualnych zwolnień i zmniejszenia miejsc pracy po konsolidacji obu spółek nie maja pokrycia w rzeczywistości.
Pragniemy podtrzymać naszą deklarację o utrzymaniu odrębności podmiotowej i podatkowej gdańskiego Koncernu, co oznacza utrzymanie wpływów z CIT, PIT i podatków od nieruchomości do lokalnego budżetu. Połączenie umożliwi optymalizację zatrudnienia, co wcale nie oznacza zwolnień. Widzimy naprawdę wiele możliwych do osiągnięcia w tej transakcji synergii nie związanych stricte ze zwolnieniami pracowników. Szczególnie, że w takich spółkach jak ORLEN i LOTOS pracują specjaliści, których deficyt w branży jest mocno odczuwalny.
- dowiedział się portal niezalezna.pl
Co ciekawe jeszcze w 2011 roku, kiedy prezesem Lotosu był Paweł Olechnowicz, ówczesny premier Donald Tusk miał jeszcze inny pomysł dla Lotosu i zapowiedział, że nie widzi większych problemów, aby Lotos sprzedać... Rosjanom.
Nie ma żadnej ideologicznej przesłanki, by mówić kategorycznie „nie” inwestorom z jakiegokolwiek kraju, także z Rosji. Nasi sąsiedzi są również od tego, abyśmy robili z nimi wspólne interesy .
- mówił w marcu 2011 roku Tusk.
Ponadto ówczesny premier zapewniał, że wspólnie z ministrem skarbu Aleksandrem Gradem i właśnie prezesem Grupy Lotos Pawłem Olechnowiczem „będą czuwać nad prawidłowym przebiegiem transakcji”.
To nie będzie rewolucyjna czujność, ale wystarczająca, żeby nie popełnić żadnego błędu.
- zapewniał Tusk.
Tymczasem w przeciwieństwie do narracji lansowanej przez Olechnowicza, analitycy pozytywnie komentują plany połączenia Lotosu z Orlenem. W specjalnym raporcie przygotowanym w związku z planowaną transakcją Łukasz Prokopiuk, analityk DM BOŚ wskazuje na pozytywne aspekty takiej fuzji z czysto biznesowego punktu widzenia.
„Uważamy, że połączenie tych dwóch spółek ma duży sens biznesowy i powinno generować synergię dla każdej z nich. W naszej ocenie konsolidacja jest dobrym pomysłem z punktu widzenia wszystkich zainteresowanych, czyli strony rządowej, akcjonariuszy mniejszościowych obu spółek oraz samych spółek”.
- napisał w raporcie Prokopiuk.
To jeszcze nie wszystko! Jeszcze w 2007 roku za połączeniem Lotosu z Orlenem opowiadała się także... Platforma Obywatelska. Ówczesny poseł PO z Gdyni, a zarazem przewodniczący sejmowej Komisji Skarbu, który przez lata, jeszcze jako prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów by przeciwny takiej konsolidacji, zmienił zdanie i opowiadał się za połączeniem spółek.
Aby odpowiedzieć na pytanie dotyczące prywatyzacji sektora paliwowego, trzeba najpierw rozstrzygnąć strategiczną kwestię dotyczącą modelu rynku paliw ciekłych w Polsce. Wiele razy opowiadaliśmy się za modelem dwubiegunowym, ale świat się zmienia. Jesteśmy w Unii i nasze firmy w coraz większym stopniu stają się częścią rynku globalnego. W tych okolicznościach warto rozważyć różne koncepcje, nie wyłączając żadnej, w tym połączenia Orlenu z Lotosem.
- mówił Tadeusz Aziewicz w rozmowie z „Pulsem Bizensu”.
Przy okazji warto przypomnieć kilka faktów dotyczących połączenia Orlenu i Lotosu.
Wbrew lansowanym przez część mediów, a nawet polityków teoriom, koncepcja połączenia Grupy Orlen i Lotos wcale nie jest nowa i przewija się w dyskusjach politycznych, gospodarczych i społecznych już od wielu lat. Warto zwrócić uwagę, że nie były to wcale plany i propozycje oderwane od rzeczywistości - procesy konsolidacyjne w tej branży trwają od wielu lat i podyktowane są zapewnieniem bezpieczeństwa energetycznego każdego z państw, które je realizuje. Przykładami takich konsolidacji, przeprowadzonych wiele lat temu, w branży naftowej mogą być: węgierski MOL, norweski Statoil, hiszpański Repsol, portugalski GalpEnergia, włoskie ENI, austriackie OMV czy francuski TOTAL, czy brytyjski BP.
Warto również zwrócić uwagę, że nadpodaż mocy produkcyjnych w Europie doprowadziła do zamknięcia 15 rafinerii na przestrzeni ostatnich 10 lat. Nie jest żadną tajemnicą, że w takim otoczeniu coraz trudniej już nawet nie budować, a utrzymać przewagi. Z tej perspektywy skonsolidowany koncern będzie mógł lepiej konkurować na otwartym rynku europejskim.
Ponadto eksperci wskazują, że przejęcie Lotosu przez PKN Orlen wpisuje Polskę w międzynarodowy trend budowy znaczącego gracza na rynku Oil&Gas, który będzie mógł efektywnie rywalizować z zagranicznymi konkurentami. Powstanie bowiem spółka z międzynarodowym potencjałem, której giełdowa wartość mogłaby, według aktualnych notowań, znacząco przekroczyć 60 mld zł. To oznacza, że rynkowa siła przebicia takiego podmiotu byłaby znacząco większa. Konsolidacja z Lotosem umożliwiłaby zatem osiągniecie korzyści zarówno po stronie kosztowej, np. tańsze zakupy surowców, logistyka, jak i przychodowej, w postaci zintegrowania i zwiększenia elastyczności rafinerii i petrochemii. Silny bilans połączonego koncernu pozwoliłby też na zwiększenie skali inwestycji, przy bezpiecznym poziomie długu.
Wyraźnego odnotowania wymaga również fakt, że połączenie polskich narodowych spółek paliwowych spowoduje wzmocnienie potencjału nowego koncernu w obszarze wydobycia. Lotos ma aktywa wydobywcze w Norwegii, na Litwie i w Polsce, w tym na Morzu Bałtyckim. Orlen natomiast wydobywa ropę w Polsce i Kanadzie. Połączonemu koncernowi łatwiej będzie budować ten segment. A stworzenie długiego łańcucha - od pozyskania ropy i gazu poprzez przerób i wytwarzanie w kierunku produktów petrochemicznych - wydaje się optymalnym rozwiązaniem., korzystnym dla polskiej gospodarki.