110 lat skończyła dziś siostra Cecylia Roszak z krakowskiego klasztoru dominikanek klauzurowych na Gródku. Prawdopodobnie jest ona najstarszą zakonnicą na świecie. Siostra nie opuszcza już swojej celi, ale wciąż zachowuje świadomość. W 2009 r. Instytut Yad Vashem przyznał 101-letniej wówczas matce Cecylii tytuł Sprawiedliwego Wśród Narodów Świata.
Z okazji urodzin dziś zakonnicę odwiedzi metropolita krakowski abp. Marek Jędraszewski. „To piękna postać. Z powodu podeszłego wieku nie wstaje już z łóżka, ale jest świadoma, cierpiąca” - powiedziała PAP jedna z dominikanek z klasztoru na Gródku.
Siostra Cecylia przyszła na świat 25 marca 1908 roku w Kiełczewie w Wielkopolsce. Skończyła Państwową Szkołę Handlową i Przemysłową Żeńską w Poznaniu. Miała 21 lat, gdy wstąpiła do dominikanek klauzurowych w Krakowie „Na Gródku”, jak popularnie nazywa się klasztor położony przy ul. Mikołajskiej.
Pierwsze śluby zakonne złożyła 7 lutego 1931 roku, a trzy lata później – wieczyste. W 1938 r. siostra wraz z grupą mniszek wyjechała do Kolonii Wileńskiej k. Wilna, gdzie dominikanki chciały założyć nowy klasztor.
Według informacji podawanych przez Muzeum Historii Żydów Polskich Polin, w czasie niemieckiej okupacji Cecylia Roszak wraz z innymi siostrami z tego zakonu pomagała w ukrywaniu kilkunastoosobowej grupy Żydów, których przyjęła do wieleńskiego klasztoru przeorysza, siostra Bertranda. Wśród ukrywanych byli m.in. późniejsi działacze ruchu oporu w getcie wileńskim i warszawskim. Odznaczona została za to tytułem Sprawiedliwego wśród Narodów Świata.
Po wojnie dominikanki musiały opuścić wieleński klasztor; siostra Cecylia wróciła do Krakowa. Podczas blisko 90-letniego pobytu w zakonie siostra Cecylia Roszak była furtianką, organistką i kantorką. Była też kilka razy przeoryszą krakowskiego klasztoru.
Sędziwa zakonnica nie opuszcza już łóżka. Jeszcze kilka lat temu, po operacji biodra i kolan, uczestniczyła we wspólnych modlitwach sióstr. Imponowała żywotnością, młodzieńczością ducha i poczuciem humoru. Zawsze zainteresowana sprawami bieżącymi, życiem Kościoła i świata. Posługując się chodzikiem, odwiedzała chore mniszki. Nieustannie modli się na różańcu w intencjach, które napływają do klasztoru od różnych osób. Kilka lat temu swoim współsiostrom powiedziała: „Życie jest piękne, ale krótkie".