To fenomen, którego nie chcą widzieć media: setki akcji kibiców z pomocą dla kresowian, kombatantów, domów dziecka czy niepełnosprawnych. Za to kombatanci od razu znajdują ze „stadionowymi bandytami” wspólny język. - Przekonali mnie chłopcy z Targówka. Przyszli do mnie, żebym odsłonił namalowany przez nich mural. Tam stało stu zmokniętych chłopców, w których oczach widziałem Polskę. To oni przejmą po nas pałeczkę – mówi Leszek Mroczkowski, żołnierz WiN, skazany na karę śmierci zamienioną na 12 lat więzienia.
- To nie jest tak, że kibole są aniołkami. I nie jest też tak, że z jednej strony są źli kibice, którzy się biją i przeklinają, a z drugiej dobrzy, którzy robią szlachetne akcje. Czasem za jednym i drugim stoją ci sami ludzie. I w obu sytuacjach jest to w stu procentach autentyczne i ideowe
– mówi Piotr Lisiewicz, autor „Wywiadu z chuliganem”.
Gościem bardzo szczególnego wigilijnego odcinka „Wywiadu z chuliganem” był Radosław Majchrzak, prezes Stowarzyszenia Kibiców Lecha Poznań (jego brat Piotr zginął w stanie wojennym, a ojciec jest szefem stowarzyszenia kombatantów Czerwca 1956), ale pokazane zostały w nim akcje kibicowskich ekip z całej Polski. W odcinku pokazane są akcje dla kombatantów z Kresów kibiców Lecha, Arki i Cracovii („Triada Kresom”), Jagiellonii, Widzewa i Polonii Warszawa, pomoc kibiców Piasta Gliwice dla domu dziecka, „Wigilia z kibolem” zorganizowana przez ŁKS dla 400 dzieci, pomoc dla niepełnosprawnych ze strony kibiców Jagiellonii i GKS-u Katowice.
Tego nie było przez większość trwania III RP – bohaterowie z AK, NSZ czy WiN w ostatnich latach swojego życia widzą tłumy młodych ludzi skandujących do nich „Cześć i chwała bohaterom”.
– Zapewne w III RP jak po 1918 r. powinny postać programy wychowawcze, które kształtowały patriotyczną młodzież tak, że kawalerzystów zazdrościła nam cała Europa. Tyle, że te programy nie powstały, a młodzież znalazła swoje drogi do patriotyzmu i powrotu do polskiej mentalności. Kibolstwo to jedna z ważniejszych. Dlatego teraz nie wydziwiajmy, skoro sami byliśmy na tyle słabi, że nie potrafiliśmy wskazać im innej drogi
– mówi Lisiewicz.
Jak podkreśla Radosław Majchrzak, nie każdy może współpracować z kibicami w podobnych akcjach:
- Jesteśmy wybredni, nie od każdego weźmiemy pieniądze dla wsparcia naszych akcji. Od Łukoila nie weźmiemy. Są organizacje, instytucje i firmy, co do których nie zgadzamy się z tym co robią, jakie mają kontakty, z kim współpracują. Jeśli chcą się lansować na kibicach, to nie ten adres, nie każdy jest godny, żeby z nami współpracować.