Dyskusja nad lokalizacją pomnika ofiar katastrofy smoleńskiej trwała prawie osiem lat. Duża grupa rodzin ofiar, w tym również Barbara Nowacka uważała, że monument powinien stanąć w Warszawie na Krakowskim Przedmieściu.
Przez lata pomysł jednak blokowali urzędnicy stołecznego Ratusza, którym rządzi polityk PO Hanna Gronkiewicz-Waltz. Tak było też ostatnio, gdy społeczny komitet budowy pomników ofiar katastrofy i prezydenta Lecha Kaczyńskiego, zaproponował lokalizację obu upamiętnień. Ratusz i radni PO nie ustępują również teraz, m.in. uchwałą radnych potępiając budowę monumentów. A nawet grożą ich zburzeniem.
"Platforma Obywatelska przez tyle lat nie pytała mieszkańców o lokalizację pomników, również wtedy, gdy wskazała na miejsce przy pętli autobusowej obłożonej roszczeniami. Platforma swoimi działaniami dążyła do tego, aby pomniki upamiętniające poległych w Smoleńsku nigdy nie powstały" - napisano w komunikacie społecznego komitetu budowy pomnika.
Barbara Nowacka przez lata w tym sporze widziała winę władz miasta.
„W naszym kraju jest tradycja stawiania pomników i nie ma powodu, żeby ofiary katastrofy smoleńskiej nie miały pomnika w centralnym punkcie Warszawy. (…)Godne upamiętnienie ofiar wydaje mi się potrzebne, nawet, jeśli elity warszawskie kręcą na to nosem
– mówiła jeszcze kilka tygodni temu w „Superstacji”.
Polityk zdawała się również popierać koncepcję architektoniczną monumentu. W październiku 2017 r. Barbara Nowacka mówiła w Radio Zet:
- Podoba mi się. To dobry projekt i cieszę się, że powstał. Lata sporów o to, czy powinien być i gdzie, wreszcie zostają zamknięte - mówiła w Radiu Zet o pomniku ofiar katastrofy smoleńskiej. Zdaniem Nowackiej, pomnik powinien stanąć w centralnym punkcie Warszawy, bo to "historia". - Historia, którą chciałabym, by przyszłe pokolenia też gdzieś miały pokazaną w przestrzeni publicznej - wyjaśniła.
Wielokrotnie krytykowała władze Warszawy, np. w Radio Gdańsk w lutym 2015 r.
„Temat pomnika był bardzo odwlekany przez władze Warszawy. Pamiętamy wszyscy atmosferę z kwietnia 2010 roku. Wtedy była wola społeczna pamiętania o zmarłych, symbole powstawały w różnych miejscach. Nie chodzi o to, że nie ma pomnika. Chodzi o to, że go nie ma przez brak woli politycznej.”
Teraz Nowacka zmienia narrację.
"Kaczyński znowu zmienił zdanie, pomnik - powtarzał przez tyle lat - musi stanąć na Krakowskim Przedmieściu, no to niech stanie, a nie tam na Placu Piłsudskiego przysłaniając troszeczkę, przytłaczając swoją bryłą grób nieznanego żołnierza"
- powiedziała wczoraj liderka Inicjatywy Polskiej.
Brnęła w niedorzecznej argumentacji.
"W imię czego? W imię udowodnienia, że to zamach, że tam są polegli? Bo ja innego wytłumaczenia nie widzę". Przecież mogliby dowolny teren sobie wygrodzić" - dodała.
Nowacka skrytykowała przy tym prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz za "bezsensowny upór" w sprawie budowy pomnika.
"Jeżeli o coś można mieć żal do Hanny Gronkiewicz-Waltz w tej sprawie, to o taki bezsensowny upór. Co by im szkodziło? To samo robi teraz Platforma" - powiedziała.
Nagle również sam pomnik zaczął Nowackiej podobać się „średnio”.
"Słyszę, ze Platforma chce rozbierać ten pomnik, który mi się średnio podoba, a przede wszystkim średnio mi się podoba miejsce jego postawienia. Nie będziemy przecież rozbierać pomników, chcemy być tacy jak PiS? Oni zajmują się degradacją pośmiertnie, a my będziemy pośmiertnie odbierać ludziom pomniki, ponieważ postawił je ktoś, kto się nam nie podoba?"
- pytała.