W 2024 roku do sądów powszechnych trafiło 82,7 tys. tzw. spraw frankowych, podczas gdy rok wcześniej było ich ponad 90 tys. - wynika z przekazanych danych Ministerstwa Sprawiedliwości. To m.in. efekt rosnącej liczby spłaconych kredytów a także ugód podpisanych z bankami. Ale i tak problem jest bardzo duży, o czym informuje dziś RMF FM.
Jak się okazuje, w Sądzie Okręgowym w Gdańsku na pierwszą rozprawę w procesie frankowym czeka się... sześć lat. Czyli, jak ktoś złoży pozew w 2025 roku, to może od razu rezerwować sobie czas w 2031 roku. A specjalny wydział frankowy w sądzie w Warszawie? Tu zdecydowanie krócej - "tylko" cztery lata.
Problem jest realny, ale sędziowie mają nawet po 1200 spraw w referatach, co w sprawach cywilnych jest potężnym obciążeniem a praca naprawdę przewyższa możliwości każdego człowieka. Istotnym wsparciem dla „zapychających” się sądów byli sędziowie powołani po 2017 roku
– wskazuje adwokat Bartosz Lewandowski.
Ale niektórzy kwestionują status tych sędziów, nazywając ich "neosędziami".
- Jeśli obecne Ministerstwo Sprawiedliwości zechce wprowadzić w życie opcję niekonstytucyjnego składania sędziów z urzędów, to czeka nas zapaść sądownictwa, której Polska nie widziała od II wojny światowej - przewiduje mecenas Lewandowski. - Sprawy będą odwoływane, nowi referenci będą musieli na nowo zapoznać się z aktami (specyfika spraw frankowych nie ułatwia zadania), co uderzy to najbardziej w elektorat obecnej koalicji rządzącej - dodaje.
"I z dużym prawdopodobieństwem wysadzi to w powietrze obecny układ rządzący. Niestety z potężnymi stratami dla obywateli" - podsumowuje mecenas.
‼️Na portalu @RMF24pl pojawił się ciekawy artykuł informujący o nieprawdopodobnie długich procesach w sprawach frankowych.
— Bartosz Lewandowski (@BartoszLewand20) April 8, 2025
W Sądzie Okręgowym w Gdańsku na pierwszy termin rozprawy czeka się… 6 lat (rok 2031 - to nie żart…).
W Sądzie Okręgowym w Warszawie w specjalnym wydziale… pic.twitter.com/nECvEqIVEf