Nalot na mieszkanie Ewy Stankiewicz-Jorgensen ma prawdopodobnie odwrócić uwagę od fatalnych ustaleń, dotyczących Ukrainy - stwierdził na antenie Telewizji Republika szef stacji Tomasz Sakiewicz. W domu dziennikarki Żandarmeria Wojskowa szukała w piątek rano części Tupolewa.
W piątek rano Żandarmeria Wojskowa weszła do mieszkania Ewy Stankiewicz-Jorgensen. Zajmującą się katastrofą smoleńską dziennikarka przekazała, że mundurowi w jej domu szukali części Tupolewa. Więcej o akcji służb w poniższym tekście:
Na miejscu obecna była kamera Telewizji Republika, a całe zajście komentowano na żywo na antenie stacji. - W tej chwili nie należy się zastanawiać, dlaczego oni szukają tych, czy innych części, tylko dlaczego wybrali taki moment - ocenił Tomasz Sakiewicz.
Szef Republiki jest zdania, że nalotem na mieszkanie dziennikarki władza chce odwrócić uwagę. - Ja bym postawił tezę, że nie zdecydowali się na widowiskową akcję z posłem Mateckim. Że po ostatniej próbie wjechania do Republiki i aresztowania posła Ziobry, zostało to tak odebrane fatalnie na świecie, że nie chcieli tego powtarzać - powiedział.
"Im jest potrzebny ten show do czegoś. Mi się wydaje, że to się wiąże z ustaleniami Tuska, dotyczącymi Ukrainy. To znaczy, one są prawdopodobnie tak fatalne i tak kompromitujące dla niego, tak trudne, że oni teraz zrobią wszystko, żeby mówić o czymś innym"
– oznajmił.
Sakiewicz ocenił, że temat katastrofy w Smoleńsku jest na rękę rządowi Tuska, ponieważ "skonfliktuje różne strony, rzuci na siebie publicystów. - Idealnie odwraca uwagę - stwierdził
"Prawdopodobnie Tusk się zgodzi na wysłanie wojsk na Ukrainę po prostu"
– powiedział.