- Forma tego odebrania jest taka, jakby taki nalot robili. Na szczęście nie aresztowali, nie skuli jak mają ostatnio w zwyczaju,. Nie pozbawili jedzenia, wody, tylko kwity odebrali. Nie sądzę, żeby w tej chwili prof. Cenckiewicz miał realny dostęp do jakiś ważniejszych archiwów. Najciekawsze jest to, kto za tym stoi. Stoją za tym ludzie, którzy nigdy nie powinni mieć żadnych dostępów do polskich tajemnic, którzy otworzyli Polskę na Rosję - powiedział na antenie TV Republika Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny stacji.
Służby podlegające premierowi Donaldowi Tuskowi podjęły decyzję o odebraniu poświadczeń dostępu do informacji niejawnych prof. Sławomirowi Cenckiewiczowi, jednemu z twórców produkcji. Naukowiec wydał w tej sprawie oświadczenie.
Do tej informacji odniósł się na antenie TV Republika Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny stacji.
"Forma tego odebrania jest taka, jakby taki nalot robili. Na szczęście nie aresztowali, nie skuli jak mają ostatnio w zwyczaju,. Nie pozbawili jedzenia, wody, tylko kwity odebrali. Nie sądzę, żeby w tej chwili prof. Cenckiewicz miał realny dostęp do jakiś ważniejszych archiwów. Najciekawsze jest to, kto za tym stoi. Stoją za tym ludzie, którzy nigdy nie powinni mieć żadnych dostępów do polskich tajemnic, którzy otworzyli Polskę na Rosję, którzy chcieli zrobić z połowy Polski nową Buczę, a w każdym razie mogli zrobić, bo może są tak głupi, że nie wiedzieli, że to doprowadzi do takiej sytuacji. Zabranie wojsk i ustalenie obrony na linii Wisły to oznaczałoby tylko tyle, że połowa ludności Polski byłaby narażona na rzeź"
Dodał, że "zdaje się, że najbardziej ich boli to, że ujawniono to - oni bronią przede wszystkim swojej własnej skóry, żeby nic więcej już nie ujawniać, bo być może tam są takie rzeczy, co włosy jeżą na głowie".
"Przecież te informacje to były jawne informacje. One zostały odtajnione przez ministra Błaszczaka, którego też chcą za to skazywać. Najciekawsze jest to, że polskie służby zobowiązywały się przekazywać operacje NATO-wskie Rosjanom – takie, które byłyby wymierzone w Rosję, czyli na przykład, jeśli próbowanoby złapać rosyjskiego szpiega, to jest wymierzone w Rosję, to my zobowiązaliśmy się uprzedzić, że jest prowokacja wymierzona w rosyjskich szpiegów na podstawie umowy, którą podpisano. I to ujawniono, odtajniono. Ci, którzy te umowy podpisali, teraz stoją za odbieraniem certyfikatów"