Metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź w homilii, podczas odprawianej w bazylice Mariackiej mszy pogrzebowej za śp. Pawła Adamowicza wspominał tragicznie zmarłego prezydenta Gdańska. - Był wychylony ku przyszłości, ku planom, projektom, marzeniom, które były przed nim, z którymi miał się zmierzyć - mówił abp Głódź.
"Jesteśmy tu dziś (...), aby otoczyć modlitwą pożegnania naszego brata w wierze, śp. Pawła Adamowicza, Prezydenta Miasta Gdańska. Oddać mu ostatnią posługę: braterstwa, szacunku i uznania. Wyrazić naszą solidarność z rodziną Pana Prezydenta rażoną gromem nieszczęścia. Zaświadczyć o jedności naszych serc w obliczu tragedii, której ofiarą padł śp. Paweł Adamowicz"
- powiedział abp Głódź w homilii podczas odprawianej w bazylice Mariackiej mszy pogrzebowej zamordowanego prezydenta Gdańska.
Jak podkreślił, w tej modlitewnej solidarności z rodziną Pawła Adamowicza uczestniczy papież Franciszek, który za pośrednictwem kardynała Konrada Krajewskiego, Jałmużnika Papieskiego, przesłał różańce najbliższym prezydenta Gdańska "z zapewnieniem, iż przytula ich do serca i modli się za nich".
"Ale nade wszystko jesteśmy po to, aby nagle przerwane życie pana prezydenta włączyć w Paschalne Misterium Śmierci i Zmartwychwstania Chrystusa. Potwierdzić i wypowiedzieć pewność naszej katolickiej wiary, że śmierć nie oddziela nas wzajem od siebie, że pozostajemy nadal w głębokiej jedności i łączności z tym, którego żegnamy na drogę wieczności. On przecież nas tylko na tej drodze wyprzedził – nagle i niespodziewanie. Ale wszyscy tą drogą zdążamy i wszyscy kiedyś razem będziemy w Chrystusie"
- powiedział metropolita gdański
"13 stycznia miała miejsce porażająca zbrodnia. Wstrząsnęła milionami serc" - mówił abp Głódź. Wspominał, że był w nocy z niedzieli na poniedziałek w szpitalu, do którego przewieziony został prezydent Gdańska.
"Widziałem pana prezydenta - nieprzytomnego, otoczonego gronem lekarzy walczących o rozdmuchanie płomienia jego życia. Modliliśmy się o cud, świadomi, jak tragiczny jest jego stan. Ale pan ludzkich losów rozrządził inaczej. I nie wysłuchał naszych modlitw, bowiem przy szpitalnym łóżku prezydenta Gdańska stanął anioł śmierci. Otworzył przed nim bramy wieczności. Przeprowadził na drugą stronę życia. Ku Chrystusowi, którego Paweł Adamowicz stanowił – tak jak każdy chrześcijanin – własność"
- powiedział metropolita gdański.