Minister ds. równości Katarzyna Kotula podczas Campusu Polska Przyszłości w ubiegłym roku obiecywała, że w czasie polskiej prezydencji w Radzie Unii Europejskiej jednym z trzech głównych tematów będą prawa chłopców i mężczyzn. To odpowiedź na dostrzegane zarówno przez minister Kotulę, jak i społeczeństwo oznaki rosnącego niezadowolenia chłopców i mężczyzn, którzy coraz częściej mają poczucie, że obiecywana równość kobiet i mężczyzn w gruncie rzeczy oznacza dziś dyskryminację tych ostatnich. Wygląda jednak na to, że obietnice minister Kotuli mocno rozjechały się z faktycznym oczekiwaniami społecznymi, a "równość" w ustach minister ds. równości ma swoje specyficzne znaczenie. Co ciekawe, nawet koalicjanci zabrali się za rozliczanie obietnic minister Kotuli.
Do sprawdzenia, co piszczy w trawie w kwestii równości praw kobiet i mężczyzn, skłoniła nas stanowcza zapowiedź minister Katarzyny Kotuli, która padła podczas ubiegłorocznego Campusu Polska przyszłości. Wówczas to jeden z uczestników wydarzenia zapytał minister ds. równości, czy są jakieś programy lub inicjatywy adresowane do mężczyzn nieprzekonanych co do tego, że walka o prawa kobiet to również o ich prawa oraz czy istnieją jakieś inicjatywy, by mężczyźni też "poczuli się zaopiekowani" przez państwo?
Jesteśmy w Polsce w sytuacji, w której cały czas jeszcze dostajemy rykoszetem za wieloletni blamaż w sprawie praw kobiet, a zarazem widzimy i słyszymy (ja też je widzę i słyszę te głosy) od chłopców i od mężczyzn, którzy mówią: "Hej, a co z naszymi prawami?". Wydaje mi się, że dzisiaj naszą rolą jest przekonanie wszystkich, że warto jest być na tej samej łodzi i płynąć wspólnie. Dlatego podjęłam decyzję, że w czasie naszej prezydencji, którą rozpoczynamy stycznia, w ramach naszego trio, które tworzymy z Cyprem i z Danią, jednym z trzech głównych tematów będą prawa chłopców i mężczyzn, bo chcemy od tego zacząć. Chcemy ten temat nieco wprowadzić na agendę, pokazać, że to jest ważne i rozmawiać o tym z mężczyznami i chłopcami - tak, jak będziemy rozmawiać z dziewczynkami i kobietami - na zasadzie obopólnych korzyści: jakie korzyści płyną i dla kobiet, i dla mężczyzn, z równości
– zapowiedziała minister Katarzyna Kotula.
Zapowiedź wydała się być tym bardziej zachęcająca, jako że w dalszej części wypowiedzi Kotula dodała, że jej "rolą nie jest pójście w wojnę płci, choć wiele osób tak to sobie wyobraża".
Tak, jest wiele takich obszarów, dotyczących choćby edukacji, prawa pracy, bezpieczeństwa pracy, pewnie dotyczących wieku emerytalnego, dotyczących poboru do wojska, które dotyczą mężczyzn i w których mężczyźni mogą mieć takie poczucie, że na tym polu są dyskryminowani. I nie można tego tematu zamiatać pod dywan, tylko trzeba rozmawiać i trzeba też ten temat brać na agendę
– zadeklarowała w sierpniu minister ds. równości.
Słowa minister Kotuli nie zostały jej zapomniane. Na ręce minister ds. równości patrzyli nie tylko politycy Prawa i Sprawiedliwości czy Konfederacji, którzy po Campusie Polska Przyszłości zaczęli szczegółowo wypytywać o to, co dotychczas zrobiła na rzecz mężczyzn i chłopców. Przeciwnie - gdy tylko Polska rozpoczęła prezydencję w UE, ministrze Kotuli przypomnieli o jej deklaracjach jej koalicjanci. Zainteresowani sprawą okazali poseł Marcin Józefaciuk z PO oraz poseł Marcelina Zawisza z Razem, a także Stowarzyszenie na rzecz Chłopców i Mężczyzn.
Wygląda bowiem na to, że wbrew deklaracjom minister Kotuli polska prezydencja w Radzie Unii Europejskiej wcale nie zamierza pochylać się nad prawami chłopców i mężczyzn. Premier Donald Tusk w drugiej połowie stycznia przedstawił w Strasburgu priorytety polskiej prezydencji w Radzie UE. Jest to 7 filarów bezpieczeństwa: zewnętrzne, wewnętrzne, informacyjne, energetyczne, ekonomiczne, żywnościowe i zdrowotne. Obietnice sprzed pół roku rozmyły się wśród bardzo enigmatycznych ogólników.
Tak wąskie traktowanie problemów dotykających mężczyzn jest zadziwiające. Tym bardziej, jeżeli wziąć pod uwagę fakt, że w naszym kraju zmagamy się z wieloma problemami specyficznymi dla mężczyzn - między innymi z nierównościami dotyczącymi długości życia, stanu zdrowia i wykształcenia
– oceniły Marcelina Zawisza i Marta Stożek, zapoznawszy się z planami działań na rzecz równości płci podczas polskiej prezydencji w Radzie UE.
Minister Kotula zaś nadal nie odpowiedziała na co obszerniejsze i szczegółowe interpelacje, których nadawcy domagają się odpowiedzi na konkretne problemy mężczyzn. Odniosła się jedynie do kilku zapytań posła Józefaciuka. W odpowiedzi na jego interpelację czytamy, że szczytowym osiągnięciem nieistniejącego resortu równości są projekty "ustawy o rejestrowanych związkach partnerskich i ustawy ją wprowadzającej".
Wpływają pozytywnie na prawa mężczyzn, gdyż przewidują możliwość zawarcia rejestrowanego związku partnerskiego przez dwóch pełnoletnich mężczyzn, a w konsekwencji na korzystanie z projektowanych uprawnień związanych z pozostawaniem w takim związku, w zakresie prawa podatkowego, spadkowego czy ubezpieczeń społecznych. Jak wynika z zakończonych już konsultacji publicznych ww. ustaw, projekt ten ma doniosłe znaczenie społeczne, jest wyczekiwany przez społeczeństwo i ma szanse pozytywnie wpłynąć na ochronę praw ogromnej grupy mężczyzn i chłopców żyjących w związkach z osobami tej samej płci, lub w związkach z osobami innej płci, którzy z różnych powodów nie chcą zawrzeć związku małżeńskiego
– czytamy w odpowiedzi nadesłanej przez minister Kotulę.
Co jeszcze bardziej kuriozalne, w odpowiedzi na interpelację datowaną na 5 lutego 2025 czytamy, że minister Katarzyna Kotula w ramach Polskiej Prezydencji w Radzie UE podejmuje "aktywne działania w celu przełamania wieloletniego impasu w negocjacjach projektu dyrektywy Rady w sprawie wprowadzenia w życie zasady równego traktowania osób bez względu na religię lub światopogląd, niepełnosprawność, wiek lub orientację seksualną". Ani słowa o płci!
O komentarz poprosiliśmy Stowarzyszenie na rzecz Chłopców i Mężczyzn. Zapytaliśmy, czy odpowiedź na interpelację minister Katarzyny Kotuli co do działań na rzecz praw chłopców i mężczyzn, które zamierza podjąć do końca czerwca 2025 roku jest dla nich satysfakcjonująca? Jakub Chabik, prezes Stowarzyszenia na rzecz Chłopców i Mężczyzn odpisał nam, że "częściowo".
Dobrze, że coś się dzieje, choć chcielibyśmy więcej konkretów - klucz leży jednak nie po stronie min. Kotuli, a jej kolegów i koleżanek z rządu, którzy zawiadują "dużymi" Ministerstwami - Edukacji Narodowej, Zdrowia, Sprawiedliwości oraz zwłaszcza Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej - a tam dzieje się niewiele, albo wręcz nic; chlubnym wyjątkiem pozostaje właściwie tylko NFZ, który w ostatnim roku wiele uwagi poświęcił męskiemu zdrowiu
– zauważył Chabik.
Prezes Stowarzyszenia na rzecz Chłopców i Mężczyzn dookreślił również, o jakie zmiany walczy Stowarzyszenie i co według jego członków jest dziś faktyczną bolączką mężczyzn, która nie pozwala na prawdziwe równouprawnienie kobiet i mężczyzn.
W pierwszym rzędzie oczekujemy zrównania mężczyzn i kobiet w prawach: zrównania wieku emerytalnego, wysokości urlopów i zasiłków dla ojców, ujednolicenia obowiązków obronnych, przeglądu przepisów BHP (aby oprócz płci uwzględniane były np. wiek i budowa ciała), jednakowych warunków w zakładach karnych. W drugim rzędzie oczekujemy podjęcia problemów mężczyzn, które nie wynikają bezpośrednio z dyskryminacji prawnej, ale istnieją faktycznie i wpływają na życie milionów polskich mężczyzn: problemów chłopców w edukacji, tragicznej statystyki samobójstw, wypadków w pracy, poświęcenia uwagi profilaktyce i leczeniu chorób męskich, sytuacji ojców w sądach w przypadku rozstań. Także ukrócenia dyskryminacji ze względu na płeć w inicjatywach i programach samorządowych - dziś chłopcom odbiera się punkty i utrudnia dostęp do programów rozwojowych i edukacyjnych - tylko dlatego, że są chłopcami. Takie działania nie powinny mieć miejsca w XXI wieku, w kraju Unii Europejskiej
– podsumował Jakub Chabik.