Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Miała na imię Liza. Przez Warszawę przeszedł marsz milczenia

Tłumy ludzi przeszły w środę wieczorem przez Warszawę w marszu milczenia, będącym protestem wobec przemocy wobec kobiet. Zorganizowano go po brutalnej napaści i gwałcie na 25-letniej Białorusince, która po kilku dniach zmarła. Miała na imię Liza i pod takim hasłem szli przed Pałac Kultury protestujący.

przemoc
przemoc
Zdjęcie ilustracyjne - Pixabay

"Miała na imię Liza, 25 lat, brązowe oczy i talent do projektowania czapek. Przyjechała do Polski jako uchodźczyni z Białorusi. Nie dowiemy się już, o czym marzyła i co planowała - w nocy, w centrum Warszawy, w ekskluzywnej dzielnicy, została brutalnie zgwałcona i zamordowana. Nikt nie zareagował, nikt nie zadzwonił na 112"

- napisali na Facebooku organizatorzy marszu - białoruskie feministki, Fundacja KRAINA, Fundacja Martynka, Feminoteka, Ogólnopolski Strajk Kobiet, SEMA Ukraine, Rezistanta Ukraine - zapraszając do uczestnictwa w nim.

Elizawietę, gdyż tak brzmi pełne imię kobiety, nagą i nieprzytomną, znalazł w niedzielę, 25 lutego, wcześnie rano dozorca w bramie posesji przy ul. Żurawiej w Warszawie. Wezwał pogotowie i policję, kobieta trafiła do szpitala, była w stanie krytycznym. Zmarła, nie odzyskawszy przytomności, w piątek 1 marca. Sprawcą, który został zatrzymany jeszcze w dniu napaści, okazał się 23-latek. Podczas przeszukania jego mieszkania policjanci znaleźli m.in. duży nóż kuchenny i kominiarkę użyte do popełnienia przestępstwa. Nie tylko zgwałcił kobietę, ale też zrabował swojej ofierze dwa telefony komórkowe, kilka kart płatniczych oraz portfel.

"Miała na imię Liza" - tymi słowami zaczynała swoje przemówienie każda osoba, która brała do ręki mikrofon i wspominała zmarłą kobietę. Ludzie gromadzili się na ul. Żurawiej 47, w miejscu, gdzie doszło do gwałtu. Składali pod murem kwiaty, zapalali znicze. Niektórzy uczestnicy płakali. Nie wstydzili się swoich łez, kiedy padało kolejne: "Miała na imię Liza".

Zebrani z ulicy Żurawiej przeszli, w milczącym pochodzie, ulicą Marszałkowską. Ich celem był Pałac Kultury i Nauki, gdzie marsz miał swój finał. Ludzie nieśli transparenty z napisami m.in. "Kobieta nie jest łupem" oraz "Wina gwałciciela, nie ofiar".

 



Źródło: niezalezna.pl, pap